Oto już ósmy rozdział Lavi, Mam nadzieję, że się spodoba. Piszcie, czy tak :) Pozdrawiam.
Dzień z życia w niewoli
Było
późne popołudnie, kiedy wreszcie udało mu się otworzyć drzwi na taras. Niby
były oszklone przypominając tym okno balkonowe, ale niestety posiadały zamek na
klucz. Długo mu zajęło zrobienie wytrychu ze spinacza do papieru i mocowanie się
z mechanizmem zamku, ale jak to mówią, cierpliwość popłaca i nareszcie
mógł wyjść na zewnątrz. Adam zabronił mu opuszczać swój pokój, jednak Miki nie
miał najmniejszej ochoty go słuchać. Ciepłe letnie powietrze musnęło jego
twarz. Przepełnione było zapachami kwitnących róż i dojrzewających owoców.
Pomarańczowe niebo oświetlone było jeszcze promieniami zachodzącego słońca, a
na jego tle wirowały niesione przez wiatr płatki kwiatów i nasiona dmuchawców.
Był poruszony tym widokiem. Od tygodni tkwił w tym ciemnym pokoju, ale dopiero
wczoraj odkrył, że ma za oknami taras. Stało się to przez przypadek. Całe
pomieszczenie osłonięte było szczelnymi, grubymi, czarnymi kotarami, a ściana
za którą mieściły się owe drzwi wydawała się być od strony wewnętrznej domu, poza
tym zastawiona była meblami. Miki zaglądając pod stojące tam biurko, dostrzegł
na podłodze światło słoneczne, z dalszej perspektywy było ono niewidoczne. Z
nadzieją odsunął mebel i bingo! Okno na zewnątrz znalezione. Teraz rzucił
się na trawę kładąc z rozłożonymi na bok rękami i wpatrywał się w
popychane przez wiatr złociste chmury. Było mu trochę chłodno, ale nic na to
nie mógł poradzić, bo nadal nosił prześcieradło. Adam miał pewną politykę.
Uważał, że brak ubrań przychyli chłopca do współpracy i zniechęci go do
ucieczki. Niestety w jednym miał rację. Miki z natury był bardzo wstydliwy i
raczej nie był skłonny do publicznego obnażania. Drugim punktem strategii
wampira było tak zwane „zapobiegnięcie ucieczki”. Polegało to na tym, że
regularnie pił krew Mikołaja konsekwentnie osłabiając jego ciało.
-
Ale kicha – westchnął Miki zamykając oczy. Robiło się coraz chłodniej, ale ani
myślał wracać. Niebo powoli ciemniało ukazując pierwsze gwiazdy, a z głębi
ogrodu dobiegały odgłosy nocnych zwierząt. W tej chwili poczuł małą namiastkę
wolności. Mocniejszy podmuch wiatru zawiał mu włosy do oczu. – Długie włosy są kłopotliwe. Jak dziewczyny
sobie z tym radzą? – Narzekał w myślach odgarniając grzywkę. Ostatnim razem
odciął je wszystkie za pomocą nożyka do papieru, który znalazł w pokoju. Mocno
się przy tym pokaleczył. Zaskoczony Adam, za karę zabrał stamtąd wszystkie
ostre przedmioty mogące pełnić rolę nożyczek. Od tamtej pory włosy podwoiły
swoją długość denerwując tym Mikołaja. Westchnął cicho ponownie zaciskając
powieki. Lekki powiew powietrza owiał mu twarz i kiedy otworzył oczy,
zaparło mu dech w piersi.
-
Co ty do jasnej cholery tu robisz! – Spytał mężczyzna o świecących
krwistoczerwonych ślepiach, które znajdowały się dokładnie naprzeciw oczu
chłopca. Miki odetchnął powoli się uspokajając.
-
Leżę, nie widać – odparł z udawanym spokojem w głosie, a bał się jak cholera,
wiedząc na co stać wiszącego nad nim mężczyznę, którego czarne włosy muskały
jego policzek.
-
Ty mały nieposłuszny pyskaczu – wycedził przez zęby zdenerwowany wampir, po
czym chwytając za włosy podniósł gwałtownie chłopca do góry – Myślisz, że do
kogo mówisz!
-
Au, boli – jęknął Miki łapiąc się za głowę. To był kolejny powód dlaczego nie
posiadać długich włosów, bo w każdej chwili ktoś cię może za nie wytargać. –
Puść mnie. To boli.
-
Teraz skamlesz? Trzeba było się słuchać i zostać w pokoju – pouczył Adam –
Zacznij uczyć się na swoich błędach i wykonuj moje polecenia.
-
Chyba w snach – warknął chłopak, po czym zaczął usilnie ciągnąć głowę w
przeciwnym kierunku. To było bolesne doświadczenie, wyrwał się, ale garść jego
włosów została w dłoni wampira. – Nie cierpię tych kudłów, na pewno kiedyś je
zetnę.
Klęczał
trzymając się za głowę w bolącym miejscu. Z początku zdziwiony Adam w tym
momencie zaczął się śmiać.
-
Ten twój upór – podszedł do Mikiego i chwytając za ręce wykręcił je do tyłu,
tym samym go obezwładniając – Masz dzisiaj nazbyt dużo energii, czyżbym za mało
wypił?
Na
te słowa źrenice chłopaka rozszerzyły się w przerażeniu. Wiedział co się
szykuje i nie miał na to ochoty. Próbował się wyrwać, ale sprawił tym tylko
sobie ból.
-
Nie! – Krzyknął w strachu – Będę grzeczny i wrócę do pokoju, ale proszę nie rób
tego.
-
Jakoś mnie nie przekonujesz – szepnął mu do ucha wampir przejeżdżając językiem
po szyi. – Powinieneś już się przyzwyczaić. Twoje ciało samo reaguje, więc się
wreszcie temu poddaj.
-
Ale ja nie chcę – jęknął Miki starając się stłumić swój płacz. – Nie chcę się z
tym godzić.
-
Zła odpowiedź – obnażając kły wampir wbił je w szyję swej ofiary. Pił dopóki
nie poczuł osłabienia chłopaka. Kiedy to nastąpiło, puszczone z uścisku ręce
bezwładnie zawisły w powietrzu. Adam z satysfakcją patrzył w zmęczone oczy
Mikiego, który nie miał siły na żaden najmniejszy ruch. – Na razie nie zmienię
ci pokoju, ale w ramach kary przykuję cię do łóżka. Wiedz jednak, że jeszcze
jeden taki wybryk, a zamknę cię w piwnicy.
Kiedy
przekroczyli próg pokoju, Dark cisnął osłabionego Mikołaja na łóżko, który z
ledwością przekręcił się na plecy. Bolał go każdy skrawek ciała, ale nie
żałował swojego czynu. Wspominając złocisty kolor nieba zasnął z uśmiechem na
ustach.
* * * * * *
Obudził się z potwornym bólem głowy.
Chciał podkulić nogi, tym samym zwijając się w kłębek, ale nie mógł ruszyć
jedną z nóg. Wokół jego kostki zatrzaśnięta była bransoletka kajdanek z
przedłużonym łańcuchem.
-
Co jest?! – Zdziwił się Miki ciągnąc swoją nogę, ale krawędź bransolety wbiła
się w jego kostkę przecinając skórę. Zasyczał z piekącego bólu. Nie wiedział do
końca co się wokół niego dzieje, bo pokój spowity był mrokiem, co świadczyło o tym,
że jest środek nocy. Zapanował nad nim strach, bo przypomniał mu się
prześladujący go koszmar. – Czemu obudziłem się akurat teraz?
Coś
chwyciło zranioną nogę, a po chwili poczuł łaskotanie w miejscu rany. Próbował
się wyrwać, ale noga była nie do ruszenia.
-
Uspokój się wreszcie, przecież nie jesteś tu sam – miarkował go znajomy męski
głos, a po chwili ujrzał dwa czerwone punkty nad sobą. – Doprawdy kłopotliwe z
ciebie dziecko.
-
Adam? – Spytał niepewnie Miki, siadając na łóżku.
-
A któż by inny mógł tu być – westchnął wampir – Idź spać.
-
Ale mi się nie chce – szepnął smutny chłopak – Nie mogę…
-
Chyba nie mam wyjścia – powiedział Dark kładąc dłoń na oczach Mikołaja –
Zaśnij.
Mikołaj
nieprzytomny od razu opadł na poduszki.
* * * * * *
Był już ranek, kiedy ponownie
otworzył oczy. Słyszał zza okien świergot ptaków. Chciał wstać i podejść do
jednego z nich, ale pęta na jednej z nóg mu to uniemożliwiły. Metalowa
bransoletka zamieniła się w skórzany pas, ale łańcuch nadal był nieco
przykrótki.
-
Od początku chciał mnie przykuć do tego łóżka – westchnął podkulając pod siebie
nogi – Jeżeli tak ma wyglądać moje życie to wolę umrzeć. To chyba jedyna metoda
na wolność.
Drzwi
do pokoju się otworzyły i weszła do środka młoda dziewczyna niosąca tacę ze
śniadaniem. Podeszła do łóżka i położyła ją na stoliku obok. Nie mówiąc nic
wyszła zamykając za sobą drzwi. Mikołaj przez krótką chwilę wpatrywał się w
tacę z jedzeniem. Były tam płatki i dzbanek mleka oraz wątróbka.
-
Fuj mleko i jeszcze większe fuj wątróbka – kręcił nosem chłopak, ale był
głodny. Z całego zestawu na tacy wybrał suche płatki. Wsypał do miseczki i
zajadał powoli, niestety nie miał czym ich popić, a mleka nie miał zamiaru brać
do ust. Po niecałej godzinie dziewczyna wróciła, by zabrać tacę. Wykonała swoją
pracę bez zamienienia słowa z Mikim, choć ten próbował z nią porozmawiać.
Około
godziny pierwszej po południu przyniesiono mu obiad. Spojrzał na tacę, ale od
razu odwrócił wzrok.
-
Znowu wątróbka – westchnął rozczarowany – Chyba umrę tu z głodu, bo dostaję
wszystko czego nie lubię.
Sięgnął
pod łóżko, gdzie zabunkrował pudełko płatków ze śniadania i miał już je zacząć,
kiedy do pokoju wszedł Adam. Wystraszony chłopak schował płatki za siebie.
-
Czemu nie jesz obiadu? – Spytał wampir powoli zbliżając się do łóżka – Już
prawie wystygł.
-
Nie jestem głodny? – Rzucił niepewnym głosem Miki obawiając się reakcji
mężczyzny. Kiedy myślał, że udało mu się wybrnąć z sytuacji, zaburczało mu w
brzuchu.
-
Właśnie słyszę – odparł spokojnym głosem Adam, po czym wwiercając swe ślepia
w chłopca zadał pytanie – Co tam tak chowasz?
-
Nic takiego – denerwował się Miki coraz mocniej ściskając pudełko płatków –
Naprawdę nic.
-
Ach tak? – powiedział wampir i szybkim ruchem wyrwał pudełko z rąk chłopaka –
To w takim razie powiedz mi co to jest?
-
Pudełko płatków śniadaniowych – odpowiedział smutno Miki, pocierając bolące
palce dłoni.
-
Konfiskuję je – oświadczył władczym tonem Dark, po czym postawił płatki na tacy
z obiadem – A teraz grzecznie zjesz swój obiad.
-
Jakoś nie mam apetytu – wykręcał się Mikołaj, lecz dający się we znaki brzuch
utrudniał mu nieco sprawę. – Nie lubię wątróbki.
-
Zjesz sam, albo ci w tym pomogę – warknął poirytowany wampir – No, chodź tu
bliżej.
-
Nie – sprzeciwił się chłopak odsuwając się nieco dalej w głąb łóżka – Nie będę
tego jadł.
Zniecierpliwiony
Adam chwycił Mikiego za nogę i przyciągnął go do siebie.
-
Kiedy mówię, że masz jeść, to masz jeść – wycedził przez zęby, po czym wepchnął
kawałek wątróbki do ust chłopca zmuszając przy tym do jego połknięcia –
Grzeczny chłopiec. Widzę, że muszę cię karmić, ale dzięki temu będę wiedział,
że zjesz wszystko.
Męczyli
się ponad godzinę, aż Miki przełknął ostatni kęs z talerza. Chłopak był zmęczony,
zaś Adam lekko rozbawiony.
-
Od dziś będziemy jeść razem – zachichotał wampir wycierając twarz chłopca –
Dzięki tobie wiem już, jak się czują matki karmiące swe dzieci.
-
Czemu nie zostawisz mnie w spokoju – wyłkał chłopak do cna upokorzony –
Zmuszasz mnie do jedzenia rzeczy, których nie cierpię. Trzymasz jak zwierzę w
ciemnym pokoju. Przywiązujesz do łóżka. Nawet nie dasz mi ubrania! Czego ty
chcesz? Może od razu mnie zabij, albo sam to zrobię.
-
Przestań się mazać – obruszył się Adam – To dla twojego dobra.
-
Dobra?! – Zdziwił się Miki – Niby z której strony?
-
Jeszcze ci nie ufam – tłumaczył wampir – Kiedy tylko spuszczam z ciebie wzrok,
ty starasz się uciec. Twoje zachowanie nie jest wcale lepsze. Sam jesteś sobie
winien. Zostawię cię z tym byś mógł sobie przemyśleć niektóre kwestie. Za
jakiś czas wrócę.
Dark
opuścił pokój zamykając drzwi na klucz. Mikołaj miał już wszystkiego dość. Czuł
się sfrustrowany tym wszystkim, w tej chwili chciał ze sobą skończyć. Nie
myśląc wiele wziął z tacy nóż i przejechał nim po jednym z nadgarstków. Z
początku rana zapiekła, ale później zaczęła sączyć się z niej krew. Jak
zahipnotyzowany wpatrywał się w rozcięcie na ręku. Miał już powtórzyć czynność
z nożem na drugim nadgarstku, kiedy otoczyła go czerwona niczym krew mgła, a po
chwili wyłonił się z niej wytrącony z równowagi Adam.
-
Ty idioto! Co chciałeś tym udowodnić? – Wyrwał nóż z dłoni chłopca i powalił go
mocnym uderzeniem. – Próbować uciec w ten sposób. Nie pozwolę na to!
Dark
polizał ranę zasklepiając ją w ten sposób.
-
Od teraz poczujesz prawdziwe zniewolenie. – Wampir chwycił ręce Mikiego, po
czym związał je kawałkiem rozdartego prześcieradła i zaczepił o wezgłowie
łóżka. Podobnie uczynił z wolną nogą. Chłopiec się szamotał, ale nic mu to nie
dało. – Widzisz do czego prowadzą twoje wybryki?
-
Rozwiąż mnie – protestował Miki – Słyszysz?
-
Wieczorem przyjdę z kolacją – ignorował protesty mężczyzna.
-
Czekaj! – Krzyknął w desperacji chłopiec – A co z łazienką?
-
Jak ci się zachce, po prostu wstrzymaj do mojego przyjścia – zaśmiał się Adam
wychodząc z pokoju. – Miłej zabawy.
*
*
*
*
*
*
Leżenie kilka godzin w jednej
pozycji z rękami nad głową było niewygodne i bolesne. Był późny wieczór i
niemiłosiernie chciało mu się siusiu, a Adam jeszcze nie przychodził. Starał się
myśleć o wszystkim, byle nie o niczym związanym z płynami. Nogi i ręce miał
zdrętwiałe i obolałe w miejscach, gdzie zaciskały się więzy pęt. Kiedy tracił
już nadzieję, zamek w drzwiach się przekręcił i w progu ukazał się Dark z tacą
w dłoniach. Miki spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.
-
Muszę do łazienki – rzucił na wstępie – Proszę, rozwiąż mnie.
-
Będziesz grzeczny i nie uciekniesz? – Spytał wampir stawiając niespiesznie tacę
na stoliku – To jak?
-
Nie ucieknę – zarzekł się chłopak – I tak będziesz musiał mi pomóc, bo nie
czuję rąk i nóg. Nie dojdę sam do łazienki.
Adam
rozwiązał Mikiego, który teraz pocierał otarte miejsca. Bacznie przyglądał się
chłopcu, jak desperacko próbuje wstać, jednak nogi odmawiały mu posłuszeństwa.
Kiedy omsknęła się mu tylko noga i nieuniknionym był upadek, wampir złapał go w
locie i wziął na ręce.
-
Hej?! Sam mogę pójść – zaprotestował Miki – Nie takiej pomocy chciałem.
-
Nie możesz ustać na nogach, dlatego cię zaniosę – poinformował niewzruszony
Dark – Może powinienem z tobą jeszcze wejść?
-
Broń cię Panie Boże! – Wrzasnął chłopak – Sam wejdę.
-
Daję ci pięć minut – podał warunki wampir – Jeżeli po tym czasie nie wyjdziesz,
to ja wejdę.
-
Dobra – mruknął pod nosem zgadzając się Miki – Ale teraz możesz mnie puścić.
Chyba muszę tam wejść, prawda?
-
Tak – zgodził się mężczyzna stawiając chłopaka tuż przed drzwiami toalety. Miki
powoli wszedł do środka mocno przytrzymując się ściany. Po pięciu minutach
wyszedł w nieco lepszej kondycji. Oboje wrócili do pokoju, ale mina chłopca zrzedła,
kiedy zobaczył zawartość tacy.
-
Chyba żartujesz?! – Wyszeptał zatrzymując się w połowie drogi do łóżka – Co to
za świństwo?!
Miki
zszokowany wskazywał na wysoką szklankę wypełnioną mazistą ciemną substancją.
Sam widok go przerażał i nie chciał nawet myśleć po co to zostało tu
przyniesione.
-
Masz na myśli swoją kolację? – Spytał Adam. Zachodząc Mikiego od tyłu, zawiesił
się na nim obejmując w talii. – Zrobiłem ci koktajl z wątróbki, którą tak
lubisz. Okaż trochę wdzięczności.
Chłopak
kącikiem oka zerknął na Adama wystraszony słowami, które usłyszał. Chciał się
wyrwać z objęć mężczyzny, lecz ten z łatwością go obezwładnił i rzucił z całej
siły na łóżko. Uderzenie o twardy materac lekko oszołomiło Mikiego, jednak ta
krótka chwila wystarczyła wampirowi, by ponownie go przywiązać.
-
Czemu znowu mnie przywiązałeś? – Spytał z wyrzutem w głosie Darka – Nie dam
rady tak spać.
-
Na razie, to ty będziesz jadł kolację – oświadczył Adam biorąc szklankę i łyżkę
z tacy – A teraz bądź grzecznym dzieckiem i powiedz „a”.
-
A ugryź mnie! – Ryknął Miki, ale za późno uświadomił sobie znaczenie
wypowiedzianych słów.
-
To nastąpi po tym, jak ty się najesz – zaśmiał się wampir, po czym chwytając
szczękę chłopca zmusił go do otwarcia ust. Kiedy to nastąpiło, wsunął łyżkę z
zawartością ze szklanki do jego buzi. Następnie zakrył usta chłopca dłonią
zmuszając tym samym do połknięcia musu z wątróbki. – Grzeczny chłopiec. Widzę,
że ci smakuje.
Po
przełknięciu mazi Miki poczuł, jak robi mu się niedobrze, a to był dopiero
początek tego koszmaru. Posłał swojemu katowi nienawistne spojrzenie, ale ten
to ignorując wepchnął mu do buzi następną porcję przygotowanego świństwa.
-
Mam dość! – Wrzasnął chłopak po zjedzeniu już trzech czwartych szklanki
koktajlu – Więcej nie dam rady.
-
Jak się popieści wszystko się zmieści – zachichotał Adam ładując kolejną łyżkę
z mazią do ust Mikiego – Widzisz, jeszcze weszło, czyli jest tam jeszcze trochę
miejsca na resztę tego specjału.
-
Wystarczy – błagał Mikołaj odwracając swą głowę – Proszę.
-
Popatrz, została już tylko jedna łyżka – Dark nie zwracał na prośby
najmniejszej uwagi – No, nie daj się prosić.
-
Nii… – w chwili, kiedy Miki próbował odmówić, wampir wepchnął łyżkę mu do
gardła – khe, khe.
Krztusił
się niemiłosiernie po tym, jak maź wpełzła do gardła, aż łzy pociekły mu z
oczu.
-
Lubisz się tak nade mną znęcać? – Wygarnął słabym głosem chłopiec – Czemu mnie
nie zabijesz? Będziesz miał o jeden kłopot mniej.
-
Nie po to polowałem na ciebie tyle czasu, by po tym wszystkim cię zabić –
odparł spokojnym głosem mężczyzna odgarniając z oczu chłopca grzywkę – Dałem ci
wybór cztery lata temu, ale odmówiłeś mojej propozycji. Teraz należysz do mnie
i nic tego nie zmieni. Pytasz czemu cię nie zabiję? To proste. Dostarczasz mi
rozrywki i tyle. Może mam z tobą kłopoty, ale przynajmniej się nie nudzę. –
Adam wstał i podnosząc tacę ruszył w kierunku drzwi – Wrócę za jakieś półgodziny.
Każę przygotować ci kąpiel, więc czekaj grzecznie.
Wyszedł
pozostawiając związanego Mikołaja w ciemnym pokoju. Chłopiec szarpał się
próbując wyrwać z więzów, ale nic mu to nie dało, jedynie tyle, że supły
mocniej się zacisnęły na jego rękach. Zrezygnowany porzucił zamiar targania się
z pętami, zamiast tego pogrążył się w myślach.
-
Ciekawe co by było, gdybym w ogóle nie
zamieszkał w tym mieście? – Gdybał sobie w duchu. – Pewnie nie poznałbym Skota i jego rodziny, a
co za tym idzie i Adama. Moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Niewątpliwie
byłoby spokojniejsze i normalne. Ale czy na pewno? Jest jeszcze kwestia
związana z moim pochodzeniem. Jestem szóstym synem smoka, jak twierdzi
Butterfly. Przytaknąłem mu wtedy, ale nie do końca jestem pewny, czy to prawda.
Adam też mi wmawia, że nie jestem zwykłym człowiekiem. Kim więc jestem i czemu
spotykają mnie same smutne rzeczy?
Z
rozmyślań wyrwał go wchodzący do pokoju Adam.
-
Widzę, że mnie usłuchałeś i grzecznie czekałeś – rzucił podchodząc do wezgłowia
łóżka, by rozwiązać chłopca – Rób tak dalej, a twoja przyszłość nabierze
kolorów.
W
odpowiedzi Miki spiorunował go swoim wzrokiem. Kiedy wampir skończył mocować
się z więzami, pomógł chłopcu wstać, ale nie puścił jego ręki, tylko
jeszcze mocniej ją ścisnął.
-
Hej?! – Zdziwił się Mikołaj działaniami mężczyzny – Czemu mnie tak ściskasz?
-
Postanowiłem, że dziś wykąpiemy się razem – oświadczył Adam nie patrząc na
chłopca – Idziemy do mojej prywatnej łaźni, więc nim tam dotrzemy, muszę
trzymać cię przy sobie.
-
Jak to razem?! – Powtórzył zszokowany Miki – Kąpać razem?! Nie ma mowy!
-
A ty znowu swoje – westchnął zmęczony wampir wzmacniając swój uścisk wokół
nadgarstka chłopaka – Idziesz bez gadania. I radzę ci być grzecznym. A tak
swoją drogą, to nie ma się co wstydzić, i tak widziałem cię już nago.
-
Ale… – Miki urwał zbity z tropu i jednocześnie zawstydzony oblał się rumieńcem
na twarzy.
-
Zachowujesz się jak dziewczyna – zachichotał Dark ciągnąc za sobą Mikołaja –
Czasem naprawdę cię nie rozumiem.
Miki
zrezygnowany poddał się sile mężczyzny pozwalając się ciągnąć, ale w pewnej
chwili zaświtała mu w głowie pewna myśl – Może dasz mi wreszcie jakieś ubranie?
Ciężko chodzi się w prześcieradłach.
-
Nikt ci nie kazał ich nosić – zripostował Adam nawet się nie odwracając – Ale
przemyślę ponownie tę sprawę, jeżeli będziesz się zachowywać poprawnie podczas
kąpieli.
-
Hm, dobrze – przystał na te słowa chłopiec, bez oporu pozwalając się ciągnąć do
łazienki.
Przeszli spory kawał domu, przemieszczając
krętymi korytarzami. Miki czuł się jak w labiryncie, bo już na początku
drogi nie wiedział gdzie jest. Po jakimś kwadransie doszli do celu. Zatrzymali
się przed bogato zdobionymi drzwiami. Ornamentyka na ich skrzydłach zapierała
dech w piersiach.
-
Łał – wypuścił powietrze z płuc zachwycony kunsztem artystycznym. W odpowiedzi
na to, na ustach wampira zawitał przebiegły uśmieszek.
-
Podoba się? – Spytał otwierając zamknięte drzwi – Poczekaj aż wejdziesz do
środka.
Kiedy
chłopiec przekroczył próg łazienki, poczuł się jak w innym świecie.
Pomieszczenie było dwa razy większe niż to, w którym kąpał się dotychczas.
Ściany i podłogę pokrywały marmur i alabaster, gdzie nie gdzie przewijał się
motyw starożytnej Grecji. Wszędzie unosił się zapach róż. Sama wanna wydawała
się być małym basenem o kształcie tego kwiatu. Nad nią roztaczał się oszklony
sufit, ukazujący gwieździste niebo. Oniemiały tym widokiem chłopak stanął jak
wryty, ale nie trwało to zbyt długo, bo Adam pociągnął go za sobą w głąb
pomieszczenia. Przystanęli tuż przy wannie, a Miki nadal nie wierzył własnym
oczom. Nagle poczuł, że podnosi się do góry, ale zanim zdążył zareagować został
wrzucony do wody.
-
Co ty wyprawiasz! – Krzyknął w szoku do mężczyzny, którego ubranie zniknęło
niczym czarna mgła w jednej chwili. Speszony tym widokiem Miki szybko odwrócił się
w drugą stronę. – Uprzedziłbyś.
-
Przed czym? – Zapytał wampir wchodząc do wanny. – No?
-
Przed… – zaczął chłopak, jednak zmienił zdanie – …nieważne.
-
Rozbierz się w końcu – poinstruował mężczyzna – Jak nie patrzyć, jesteś właśnie
w wannie, a nie powinno się kąpać w ubraniu.
-
A czyja to wina, że znalazłem się tu w ubraniu – obruszył się chłopak powoli
rozwiązując zamotane w supeł prześcieradło. Kiedy skończył, rzucił zwitek
materiału na podłogę przy wannie, a sam w mig zanurzył się w wodzie ukrywając
swą nagość pod pianą. Aby trochę ochłonąć zanurkował i widać było tylko czubek
jego głowy. Starał się uciec od wzroku Darka, a nieregularne kształty wanny,
przypominającej kwiat róży, nieco ułatwiały mu sprawę. Zaszył się jak najdalej
wampira w jednym z zagłębień w ścianie.
-
Chodź bliżej – nakazał Adam wskazując miejsce obok – Czego się boisz?
-
Niczego – odparł czując się niezręcznie Mikołaj, wycierając z twarzy pianę – Po
prostu dobrze mi tu gdzie jestem.
-
Rozumiem – westchnął wampir zamieniając się w czerwoną mgłę, po chwili zmaterializował
się tuż przed chłopakiem – W takim razie ja przyjdę do ciebie.
Wystraszony
i skołowany nagłym pojawieniem się Darka Miki przywarł do ściany wanny.
Chlapnął przy tym wodą i piana dostała się do jego oczu powodując niemiłe
pieczenie. Desperacko zaczął je trzeć, ale tylko pogorszył sprawę. W końcu
zacisnął mocno powieki co sprawiało, że ból zelżał. Widząc to Adam z
westchnieniem pochylił się nad nieświadomym chłopakiem i zmuszając go do
otwarcia oczu przyłożył do nich czysty ręcznik.
-
Naprawdę dzieciak z ciebie – mruknął opierając głowę o krawędź wanny –
Logicznym jest, że woda z płynem wlatując do oczu spowoduje ich pieczenie, a ty
je jeszcze przetarłeś rękami pokrytymi pianą, pogarszając tylko sprawę. Jak
małe dziecko.
-
Nie naśmiewaj się ze mnie – burknął zażenowany Miki, podkulając pod pierś
kolana – To nie jest w ogóle śmieszne.
Zrezygnowany
do końca niezręczną sytuacją poszedł w ślady za wampirem i opierając głowę o
krawędź wanny wpatrywał się w gwiazdy. Niebo tej nocy było naprawdę piękne.
Zaabsorbowany tym widokiem nieświadomie zadał pytanie mężczyźnie: – Dlaczego
nad wanną jest oszklony sufit?
Adam
zdziwiony nagłym pytaniem zerknął z ukosa na siedzącego obok chłopaka,
zastanawiając się w czym rzecz.
-
Lubię patrzeć na gwiazdy – odpowiedział bez ogródek – Ale kiedyś pomieszczenie
to było salą rytuału przebudzenia. Do tego potrzebne było światło księżyca w
pełni i kadzi pełnej krwi.
-
A na czym polegał ten rytuał? – Dopytywał Miki zaciekawiony słowami wampira –
Powiesz?
-
Opowiem ci o tym kiedy indziej – zbył młodego powoli podnosząc się z miejsca –
A teraz kończ się myć i wychodź, bo woda robi się zimniejsza.
-
A dasz mi coś na przebranie? – Spytał chłopak z nadzieją w głosie –
Prześcieradło jest całe mokre.
-
Pomyślę – odparł wampir wychodząc z wanny – Na razie musi ci wystarczyć
ręcznik.
-
No, dobra – mruknął pod nosem Miki, jednocześnie zazdroszcząc mężczyźnie
pewności siebie. To nie tak, że wstydził się swojego ciała, jednakże szpeciły
go blizny na brzuchu i plecach, niby pozostałości po wypadku samochodowym,
w którym zginęli jego biologiczni rodzice. Kiedyś się tym nie przejmował, ale
zmienił podejście w szkole, kiedy podczas przebierania na trening wszyscy
wpatrywali się z politowaniem w miejsca z bliznami. Dlatego zawsze starał się
je skrupulatnie zakrywać, by już nikt się nie gapił. Zamyślony wstał
i wychodząc z wanny sięgnął po ręcznik wiszący na jednym z wieszaków.
Wytarł się, a następnie owinął dwukrotnie wokół talii, zakrywając
przykuwające uwagę znamiona.
-
Czemu wiążesz ręcznik wokół talii jak dziewczyna? – Spytał zaintrygowany Dark
będący już kompletnie ubrany.
-
Nie twój interes – dogryzł mu Miki, który nie lubił poruszać tego tematu –
Możemy wracać?
-
Jak chcesz – rzucił Adam i chwytając jego rękę pociągnął go w stronę wyjścia z
łazienki.
Do
pokoju dotarli w miarę szybko, ale Miki zbyt mocno odczuwał już zmęczenie.
Jedyne czego pragnął w tym momencie, to położyć się spać i odpocząć. Usiadł na
łóżku i z klejącymi się już oczyma, czekał na nieuniknione.
-
Rób co musisz i daj mi spokój – westchnął zrezygnowany chłopak – I tak jestem
już zmęczony.
-
Skoro nalegasz – zachichotał wampir, po czym wgryzł się w szyję chłopca. Tym
razem pił dość długo, czując jak siły powoli opuszczają jego ofiarę. Tym razem
było inaczej, tym razem mu się nie opierał, co go satysfakcjonowało. Kiedy
skończył się posilać, Miki był nieprzytomny. Powoli ułożył chłopca na łóżku, po
czym zdjął z niego wilgotny ręcznik. Jego uwagę przykuły dwie blizny na brzuchu
i na plecach.
-
A więc to starałeś się ukryć – powiedział do nieprzytomnego – To wygląda jakby
coś przeszyło cię na wylot. Ciekawe.
Starannie
przykrył Mikołaja kocem, a po chwili wyszedł pozostawiając śpiącego samego
w ciemnym pokoju.
c.d.n.
Z góry przepraszam, ale raczej wolałabyś bym była szczera, prawda?
OdpowiedzUsuńWięc tak. Ten rozdział mnie niebywałe znudził. Nic się nie dzieje, a opisy poszczególnych, monotonnych, wykonywanych przez większość ludzi, czynności jeszcze wzmogły to odczucie.
Wyłapałam w tekście, że Miki jest w niewoli u Adama kilka tygodni i tu pojawia się pytanie: Czy nikt nie zauważył jego zniknięcia?
Jestem świadoma, że niekiedy rozdziały są nudne (nawet moje, wiem o tym) po to by w następnych puścić bombę, ale no wiesz.. opisy takich czynności jak jedzenie? xD
Ale ta kąpiel była śmieszna :)
Czekam na więcej, bo chce tego Shikiego poznać dogłębniej!
Pozdrawiam!
Wiem, zbyt wiele nie dzieje się w tym rozdziale, jednak chciałam pokazać rutynę w jaką został wrzucony Miki. Odpowiadając na Twoje pytanie, nikt nie zauważył zniknięcia Mikiego, bo Butterfly zadbał o każdy szczegół w zacieraniu śladów po młodszym bracie, tych fizycznych, jak również i tych mentalnych.
UsuńSzczerze, dziękuję za słowa krytyki :) Zdrowa krytyka jeszcze nikomu nie zaszkodziła :P
Pozdrawiam.
Supcio... U mnie szesnastka dawno minęła, a jednak wciąż nie upomniał się o mnie żaden Adaś (taka zdesperowana, gdy jej kochanie ją olewa :D )...
OdpowiedzUsuńAdaś był cudowny... Miki/Lavi, ZAMIEŃ SIĘ! :D
Nie licząc słodkości, to rozdział był troszku nudny. Ale i tak mi się spodobał <3
Hej,
OdpowiedzUsuńbiedny Miki Adam tak go źle traktuje, mam nadzieję, że zmienią się te relacje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia