środa, 23 lipca 2014

Research II

Po dłuższej przerwie daję Wam fragmencik Researchu. Mam nadzieję, że się spodoba. Pozdrawiam.

Wiosna w Moskwie była jeszcze uboga, kiedy wysiadali z samolotu w jakimś szczerym polu. Przemytnicy byli jednak tak mili, że podwieźli parę pasażerów do miasta, gdzie Tsuna postarał się o jakieś cieplejsze ubrania dla siebie i koleżanki.

- Może skombinuję ci jakieś leki, co? – Z niepokojem patrzył na podkrążone oczy dziewczyny i czerwoną twarz. – Nie wyglądasz najlepiej.

- Przydałby się jakiś środek przeciw gorączce i coś na ból głowy – jęknęła cicho masując skronie – Nie lubię chorować.

- Nikt tego nie lubi – zaśmiał się łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę najbliższej apteki – Mów co ci trzeba, a ja to załatwię.

Agata uśmiechnęła się tylko, po czym ruszyła za podekscytowanym chłopakiem. W sumie rozumiała jego dobry humor. Pierwszy raz był tak daleko od domu, a w dodatku tak blisko Europy. Kiedy zaopatrzyli się w potrzebne lekarstwa, znaleźli miejsce na nocleg w jakimś niedrogim hotelu.

- Jak tylko wydobrzejesz, to ruszamy – Tsuna opatulił dziewczynę kocami, tym samym przygważdżając ją do łóżka. – Musisz się wypocić, jasne?

- Tak mamo – stęknęła dość słabym głosem w odpowiedzi – I tak nie mam już na nic siły. Przeciągnąłeś mnie niemal przez całą Moskwę.

- Musieliśmy nieco pozwiedzać – zaśmiał się zadowolony z długiego spaceru ulicami stolicy Rosji – nie wiadomo, kiedy ponownie tu zawitamy.

- Aha – Agata już przysypiała, ale miło jej się słuchało wywodów kolegi. – Cieszę się.

Zasnęła z uśmiechem na twarzy, co nieco uspokoiło zaniepokojonego jej stanem chłopaka, który cały czas przy niej czuwał.

- Przypominasz Temari – szepnął narzucając na nią kolejny koc – Ona też nie chciała zwracać na siebie uwagi. Więcej nie popełnię tego błędu…

§

Po tygodniu chorowania Agata była już wynudzona do cna. Tsuna okazał się być nadopiekuńczy i surowy w przestrzeganiu jego zasad. Nastolatka poznała pokój hotelowy wzdłuż i wszerz. Zdążyła policzyć każdą nierówność na wszystkich ścianach i suficie. Przeczytała kilka książek pisanych cyrylicą, które przyniósł jej kolega i teraz nie miała nic do roboty, co wpędzało ją w męczącą apatię. Leżała i głośno wzdychała próbując w ten sposób odgonić nudę.

- Nie no, zaraz oszaleję z tego lenistwa – Jęknęła siadając na łóżku próbując z niego wstać. – Czuję się już naprawdę dobrze i od doby nie mam gorączki. Pozwól mi wreszcie opuścić to więzienie.

- Nie marudź, jak dzidziuś – zmierzwił jej poplątane włosy – Jutro wyruszamy do Polski. Znalazłem fajne autko do naszej wyprawy.

- No pięknie – oburzyła się widząc jego dobry humor – Najpierw mnie faszerowałeś silnymi lekami, a jak zasnęłam, wychodziłeś się nieco zabawić na mieście?!

- Takie jest życie – po prostu ją wyśmiał – dzieci śpią, a dorośli się bawią.

- W ogóle nie przypominasz dorosłego – Agata posłała mu kpiący uśmieszek – Jesteś jeszcze większym dzieciakiem niż ja.

- Grabisz sobie malutka – zmrużył oczy, po czym dał jej prztyczka w nos – Jazda do łazienki porządnie się umyć.

- Przestań traktować mnie jak małe dziecko – Dziewczynka wstała z łóżka i ruszyła w stronę łazienki. – Radzę ci mnie nie irytować.

- I vice versa – posłał jej groźne spojrzenie – Jestem starszy, więc mam taryfę uprzywilejowaną.

- Nie widzę światełek – pokazała mu język – syreny też nie słyszę.

- Tak? – Wycedził przez zęby zniecierpliwiony jej zachowaniem. – Jak cię walnę w tę małą makówkę, to z pewnością usłyszysz syrenę i zobaczysz światełka.

- Nie doczekanie twoje – Agata uciekła do łazienki, po czym z niej krzyknęła. – A jak mnie uderzysz, to ci z pewnością oddam!

- Mała wyszczekana lamia! – Odkrzyknął już w śmiechu. Dziewczynka naprawdę wydawała mu się być młodszą siostrą. – Jeśli jeszcze bardziej mnie wkurzysz, to nici z niespodzianki!

- Niespodzianki?! – Agata wyjrzała z łazienki. – Jakiej niespodzianki?

- Nie powiem – udał focha widząc jej świecące z zaciekawienia oczy – chyba, że ktoś mnie ładnie przeprosi.

- No ale – Dziewczynka niespokojnie poruszyła się pomiędzy drzwiami a framugą łazienki. Trochę się wahała, bo była jedynie w ręczniku. Jednak wybiegła z ukrycia i rzuciła się koledze na szyję. – Przepraszam, więc powiedz mi co to za niespodzianka.

- Odważna jesteś – zaśmiał się w reakcji na jej ciekawską naturę – pokazywać się w takim stanie mężczyźnie. Masz ty cokolwiek pod tym ręcznikiem?

- Ej! – Pisnęła, kiedy złapał krawędź ręcznika, pod którym się skrywała. – Jeszcze jeden taki ruch, a uznam cię za zboczeńca i pedofila.

- Żartowałem – zmierzwił jej włosy – Masz godzinę. Jeśli nie doprowadzisz się do porządku w tym czasie, to nic ci nie powiem.

- Wredny jesteś – nadymała policzki i robiąc tył zwrot wróciła do łazienki – Masz minusa!

- Przeżyję – usiadł na krześle przy stole i zaczął bębnić palcami o jego blat. Zobaczył jej tatuaż w całej okazałości. Jak dotąd widział jego jedynie fragmenty. – Nierozwinięta róża opleciona kolczastym drutem. Ciekawe co znaczą inicjały L.R. wpisane w naboje?

Pogrążył się w myślach dociekając, co może oznaczać tatuaż dziewczyny, że nawet nie zauważył jak wyszła z łazienki w pełni ubrana z mokrą głową.

- Już – oświadczyła siadając naprzeciwko kolegi przy stole – Co cię wprawiło w taką zadumę, że nawet nie zauważyłbyś gdyby ktoś cię zabił?

- Nieważne – westchnął od razu dochodząc do siebie – W swoim czasie dowiem się wszystkiego, choć lubię spekulować w tej kwestii.

- Rozumiem – Agata posłała mu lekki uśmiech. – Znowu myślałeś o mojej przeszłości.

- Powiedzmy – sapnął wstając z krzesła – zaciekawił mnie twój tatuaż.

- Aha – mruknęła wzdrygając się na samo wspomnienie czasu, gdy go jej robiono – To niejako pamiątka po moim mrocznym stylu życia.

- A coś więcej? – Ciągnął ją za język. Był ciekaw jej historii, a rzadko kiedy o sobie opowiadała.

- To pamiątka po Little Rose, którą pochowałam wraz z przeszłością – oznajmiła dziewczynka nieco pochmurniejąc – Są jednak chwile, kiedy próbuje przejąć nade mną kontrolę.

- Little Rose, to ty?! – Tsuna w szoku patrzył na nastolatkę. Teraz rozumiał od czego tak usilnie starała się uciec i dlaczego jej wspomnienia przesiąknięte są krwią. – Ile miałaś lat?

- Jedenaście, gdy zabiłam. – Szepnęła z bólem malującym się na jej twarzy – Dziesięć, gdy Bishop porwał mnie i tak ochrzcił. Sześć, gdy się przebudziłam.

- Przebudziłaś się w wieku sześciu lat?! – To było kolejne zaskoczenie. – Jak to możliwe? Normalnie esperzy budzą w sobie moc dopiero w dniu trzynastych urodzin.

- To prawda – przyznała mu rację – jestem wyjątkiem, choć w ogóle mnie to nie cieszy. Wiesz, ile musiałam się wyrzec by żyć wśród normalnych ludzi?

- Rozumiem – pogłaskał jej wilgotne włosy – zero dzieciństwa.

- Właśnie – jęknęła przymykając oczy – Teraz kiedy o tym myślę, to mogłam ich wszystkich olać i być po prostu sobą. Jeden z moich starszych braci ciągle mi to powtarzał, jednak ja bałam się odrzucenia, którego nieraz doświadczyłam.

- Skoro posiadasz moc, czemu nie użyłaś jej do walki z Bishopem? – Tsuna wypowiedział pytanie, które zrodziło się w nim już na samym początku ich znajomości. – Jesteś silnym esperem, więc czemu?

- Z początku nie mogłam używać mocy, bo mój przepływ się odnawiał po zużyciu całkowitym nagromadzonej energii. – Wyjaśniła koledze. – Przez rok byłam normalnym dzieckiem, jednak po tym czasie moja moc wróciła z jeszcze większą siłą. Bishop był jednak na to przygotowany. Jego ludzie odnaleźli dokumentację organizacji Chimera, która prowadziła eksperymenty na esperach. Badania pozwoliły im stworzyć kontroler energii, który zdjąłeś mi po tym, jak mnie znalazłeś.

- Masz na myśli tę obrożę? – Chłopak wspominał obrożę splecionych ze sobą światłowodów. – To przez nią tak cierpiałaś.

- Kontroler wysysa z ciebie energię jednocześnie rażąc twoje ciało impulsami magnetycznymi, które osłabiają mięśnie chwilowo je paraliżując – Agata aż skrzywiła się mówiąc te wyjaśnienia – To piekielnie boli. Nieraz próbowałam zdjąć te ustrojstwo samodzielnie, jednak nie mogłam tego zrobić, bo od razu mnie osłabiała. W pewnym momencie po prostu się poddałam i pozwoliłam sobą manipulować. Byłam bezmyślną maszynką do zabijania, która wykonywała jedynie rozkazy Bishopa. Stałam się jego psem.

- Jednak uciekłaś – zauważył chcąc ją pocieszyć – to świadczy o tym, że jednak nie byłaś do końca poddana jego woli.

- To efekt tego, że chwilowo odzyskałam zdrowy rozsądek – Agata spojrzała na kolegę ze łzami w oczach. Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, że zaczęła płakać. – Ja stałam nad kupką zmasakrowanych ciał ludzi, których własnoręcznie zamordowałam. Nie oszczędziłam nawet dzieci. Jakim potworem się stałam, że było mnie stać na takie rzeczy? Przeraziłam się sama siebie i po prostu uciekłam biegnąc przed siebie, nie zważając na wrogie kule wycelowane właśnie we mnie. Może liczyłam na to, że któraś trafi mnie na tyle śmiertelnie bym zginęła w męczarniach. Wpadłam do rzeki, a jej nurt zaniósł mnie daleko od miejsca zbrodni, której byłam sprawczynią. Tak natrafiłam na ciebie.

- Rozumiem – Tsuna spojrzał wyrozumiale na dziewczynkę – Los nas ze sobą związał.

- Powiedzmy – Agata sapnęła smętnie, przymykając oczy. – Ja chcę po prostu wrócić do rodziny.

- Zdajesz sobie z tego sprawę, że twoja rodzina stanowi słaby punkt? – Zauważył mierząc ją czujnym wzrokiem. – Bishop na pewno wykorzysta to na swoją korzyść.

- Jasne, że zdaję sobie z tego sprawę – Agata wywróciła oczami w lekkiej irytacji. – A myślisz, że czemu udało mu się mnie porwać. Na moich oczach katował jednego ze starszych braci. To miało naprowadzić mnie na właściwy wybór.

- Właściwy dla niego – Tsuna mruknął współczując dziewczynie. – To okrutne zważywszy na twój młody wiek.

- Miałam dziesięć lat – Nastolatka szepnęła kryjąc twarz w dłoniach. – A on upatrzył sobie we mnie żołnierza, którego za wszelką cenę chciał zdobyć.

- Wiesz, stałaś się postrachem wśród samych sicario – oświadczył chłopak z podziwem w oczach – a to jest duże osiągnięcie w naszej branży.

- Nie chciałam być żołnierzem, a tym bardziej zabójcą – jęknęła Agata posyłając koledze smutne spojrzenie – niestety Bishop postawił na swoim i stałam się potworem.

- Dorośli kreują dzieci – oznajmił Tsuna wstając z krzesła – wychowują je wedle swojego uznania.

- Tak – Agata się zgodziła z opinią chłopaka – ze mnie zrobili mordercę.

- Ale musisz to przyznać, że genialnego – zaśmiał się patrząc w jej zszokowane oczy – Widziałem twoje dzieło i byłem pod wrażeniem.

- Może i geniusz – prychnęła dziewczynka – ale nadal morderca i potwór. Jeśli ponownie wpadnę w ten mrok, proszę byś mnie zabił.

- Dobrze – Tsuna podał rękę nastolatce, dla przypieczętowania ich umowy. – Zabiję Little Rose tylko wtedy, gdy będę miał pewność, że całkowicie tobą zawładnęła.

- Ok. – Agata uśmiechnęła się do chłopaka zadziornie. – To jaką masz dla mnie niespodziankę?

- Nie poddajesz się, co? – Zaśmiał się widząc ciekawość w jej oczach. – Zabieram cię na obiecany posiłek.

- Tak? – Dziewczyna patrzyła na chłopaka badawczym spojrzeniem. – Gdzie idziemy?

- Do całkiem fajnej knajpki – odpowiedział rozbawiony jej diametralną zmianą nastroju. To pokazywało, że nadal była jeszcze dzieckiem. – Domowa kuchnia, że aż palce lizać.

- To fajnie – Agata wstała z krzesła i ruszyła w stronę lustra, by uczesać niesforne kosmyki włosów – Za chwilkę będę gotowa.

- Nie spiesz się – zawołał za nią patrząc przez okno – mamy jeszcze nieco czasu.

§

Bishop siedział w pokoju hotelowym i czekał na raport swojego informatora z Kolumbii. Kiedy zadzwoniła jego komórka, od razu ją odebrał.

- Mów – Rozkazał poważnym głosem.

- Zgubiliśmy jej ślad w Cali – odparł informator drżącym głosem – Jakaś kobieta widziała dziewczynkę kąpiącą się w strumieniu z tatuażem róży na prawym ramieniu. Nazwała ją aniołem śmierci, bo bez mrugnięcia okiem zabiła skradającego się do niej sicario.

- Moja dziewczynka – Bishop wściekły zazgrzytał zębami. – Szukajcie dalej i lepiej dla was żebyście znaleźli jej trop.

Rozłączył połączenie po czym cisnął telefonem o ścianę. Little Rose już od dwóch lat skutecznie się przed nim kryła, co doprowadzało go do szału. Wykiwało go dziecko.


- Znajdę cię maleńka i porządnie przetrzepię ci skórę – warknął wściekły – Na misjach dowiodłaś, że jesteś idealna do roli, jaką ci wyznaczyłem. Należysz do mnie niegrzeczna różyczko i własnoręcznie wyryję to na twoim ciele.