Kolejny rozdział z cyklu opowiadania Lavi. Życzę miłej lektury.
Kara
Był pochmurny dzień i właśnie trójka
przyjaciół czekała pod eskortą popleczników Adama na pociąg. Mężczyzna miał
jeszcze coś do załatwienia, więc mieli chwilę oddechu przed podróżą. Pocieszał
ich też fakt, że cała ich trójka miała swój, osobny przedział. Kiedy Lavi
zobaczyła swoich przyjaciół, w pierwszym odruchu rzuciła się na nich i mocno
przytuliła.
-
Tak bardzo tęskniłam – wyszeptała do ich uszu – i martwiłam. Nic wam nie
zrobił?
-
Nie – odpowiedziała Amy w śmiechu – Jedynie Shiki zdjął z nas pieczęcie.
-
Jeszcze nie – dodał posępnie Skot – Ukarze nas w domu.
-
Trochę się boję – zamyśliła się Lavi, wspominając naznaczenie – W kwestiach
karania jest bezlitosny.
-
Z tobą już zaczął – Skot zmierzył dziewczynę czujnym wzrokiem – Czuję to. Co
zrobił?
-
On mnie naznaczył – wyszeptała w odpowiedzi Szósta z bólem malującym się na
twarzy – To tak strasznie bolało.
-
Cholera – zaklął cicho Skot – Zrobił to, by mieć cię pod kontrolą.
-
Ale jak? – Spytała zdziwiona Lavi, nie wierząc, że jest to możliwe – Nie
rozumiem.
-
To może inaczej – tłumaczył powoli chłopak – Pamiętasz ból, który towarzyszył
naznaczeniu?
-
Jakbym mogła zapomnieć – rzuciła urażona dziewczyna – On był…
-
To wyobraź go sobie o zdwojonej sile – wtrąciła Amy – Tak się stanie jeśli mu
się sprzeciwisz.
-
Myślę, że chodzi tu raczej o ucieczki – odparł w zamyśleniu Skot – Jeśli
uciekniesz lub mocno mu się narazisz, będziesz cierpieć.
-
Skąd to wiecie? – Spytała Lavi nieco wystraszona – Was też naznaczył?
-
Nie – odpowiedział Skot – Ale widzieliśmy naznaczonych, którzy sprzeciwili się
mojemu ojcu. Jednym z nich jest mój kuzyn Wiktor, którego w ramach wychowania
wysłano pod opiekę mojego ojca. Niestety był on typem buntownika i w celu
zdyscyplinowania jego osoby został naznaczony.
-
Czekaj – Amy chwyciła Skota za rękę w przerażeniu – Czy przypadkiem Adam nie
wspominał czegoś o dyscyplinie, przed naszą ucieczką?
-
Zapomniałem o tym – walnął się w czoło chłopak – Lavi, tobie też o tym
wspominał, a teraz masz znak. Cholera! Na bank czeka mnie to samo.
-
Tylko nie idź z nim do kąpieli – napomniała Lavi.
-
A co ma do tego kąpiel? – Zdziwił się Skot.
-
Nic, zapomnij – zawstydziła się Szósta. I w tym momencie nadjechał pociąg.
Strażnicy wprowadzili dzieciaki do ich przedziału, a sami zajęli swoje
stanowiska. Trójka przyjaciół, próbując choć na chwile zapomnieć o czekającej
ich karze, zaczęła wspominać różne rzeczy z dzieciństwa. Cały przedział
wypełnił się ich śmiechem. Niestety czas odprężenia miną dość szybko, bo do ich
przedziału wszedł Adam.
-
I koniec zabawy – mruknął pod nosem Skot, opierając się o szybę okna – Kicha.
-
Mówiłeś coś? – Spytał Adam z groźnym spojrzeniem, siadając przy bracie – No?
-
Nie, nic – westchnął smutnie chłopak z utęsknieniem patrząc za okno – Myślałem,
że masz osobny przedział, bracie.
-
Mam – odparł zimnym głosem wampir, mierząc wszystkich po kolei czujnym wzrokiem
– Ale wasze śmiechy zakłóciły mój spokój.
-
Hm – zamyśliła się Lavi – Jeśli chciałeś nas uciszyć, mogłeś przysłać któregoś
ze swoich sługusów. Nie widzę potrzeby osobistej wizyty.
-
Może i mógłbym to zrobić z normalnymi aresztantami, ale wasza trójka jest
wyjątkowa – odgryzł się dziewczynie – Nie sądzisz, pani mądralińska?
-
Niby w czym jesteśmy tacy wyjątkowi? – Mruknął znudzony Skot – Trójka
nastolatków. Nic w tym wyjątkowego.
-
Hm, niech no się zastanowię – zaczął Adam – Widzę tu młodego wampira czystej
krwi z darem wyroczni, córkę smoka i dziewczynę w jednej trzeciej demona
do tego także wampira. Naturalnie, wasza trójka to typowe nastolatki.
-
Przyszedłeś się z nas ponabijać? – Spytała Lavi nieco zadziornie – Nie jesteś
na to trochę za duży?
-
A ty jak zwykle chcesz zepsuć mój humor – wycedził przez zęby mężczyzna – W
domu będziesz śpiewać inaczej.
-
Może – mruknęła Szósta sennym głosem – Ale na razie jesteśmy poza nim.
Cała
trójka nastolatków zasnęła. To była między innymi ich cecha wspólna – kiedy
podróżowali jakimś pojazdem, szybko zasypiali. Adam zmierzył wzrokiem każde z
osobna, upewniając się w ten sposób, że mocno śpią, po tym wziął Lavi na ręce i
wyniósł z przedziału.
Lavi
obudziła się po około godzinie. Otworzyła lekko zaspane oczy i od razu poczuła,
że coś jest nie tak. Leżała na fotelach, a pamiętała że zasypiała na siedząco.
Szybko się zerwała i rozejrzała. W przedziale siedział tylko Adam i wbijał w
nią swój wzrok.
-
Co!? – Spytała zdziwiona dziewczyna – Gdzie Skot i Amy? I czemu się tak na mnie
gapisz?
Wampir
uśmiechnął się tylko półgębkiem nie racząc jej nawet odpowiedzieć. Widać było
bijącą od niego satysfakcję z dezorientacji dziewczyny.
-
Ty naprawdę lubisz mnie dręczyć – westchnęła Szósta wstając z miejsca – Wracam
do reszty.
-
Nie wydaje mi się – odparł leniwie wampir – Siadaj na miejsce.
-
Ale ja nie mam ochoty – rzuciła w złości Lavi – Chcę wrócić do przyjaciół.
-
Mogłabyś choć raz być posłusznym dzieckiem – westchnął Adam, wstając z
siedzenia – Pokażę ci konsekwencje nieposłuszeństwa.
Stanął
za dziewczyną i przyłożył swoją dłoń do jej karku. Przez ciało Lavi przepłynęła
fala gorąca, po której nastąpił ból. Zagryzła dolną wargę, by nie krzyknąć i
tym samym nie dać satysfakcji wampirowi.
-
Staramy się być dzielną? – Zaśmiał się mężczyzna potęgując jej ból – To co
powiesz na to?
Dziewczyna
przegryzła wargę, a łzy napłynęły jej do oczu, jednak nie dała mu tej
satysfakcji i nie krzyknęła.
-
To nic – powtarzała sobie w duchu,
próbując w ten sposób uspokoić nerwy – To
tak nie boli. Jezu, kogo ja oszukuję? Boli jak cholera. Ale nie dam ci tej
satysfakcji.
-
Hę? – Uśmiech na twarzy Adama nieco się poszerzył – Nawet w takiej sytuacji ze
mną walczysz. No, to pobawmy się jeszcze trochę.
Ból
jeszcze bardziej nabrał na sile, a Lavi ledwo się kontrolowała. Opadła na
kolana, bo nie mogła już się utrzymać na nogach. Krew ciekła z przegryzionej
wargi zmieszana ze słonymi łzami. Dłonią oparła się o drzwi, a Adam jeszcze
bardziej spotęgował siłę bólu. Niestety tym razem nie wytrzymała i jęknęła
cicho, ale to nie zadowalało wampira. Chciał usłyszeć jej krzyk i błaganie o to
by przestał.
-
I jak? – Spytał swoją ofiarę – Poddasz się, czy nadal chcesz się bawić?
Lavi
nie odpowiedziała, tylko pokazała mu język, jednak pożałowała tego, bo ból
wzmógł się jeszcze bardziej. Czuła jakby każdy mięsień w jej ciele był
rozrywany na strzępy, a skóra przypalana żywym ogniem. Ból co i rusz wzrastał,
a jej silna wola malała. W końcu dotarła do granic wytrzymałości. Było to w
momencie, kiedy uczuła palenie na bliźnie. Przed oczami pokazał jej się obraz
zakrwawionego noża odbijającego światło księżyca i pusty wzrok matki.
W
tym momencie nie wytrzymała i krzyknęła piskliwie w cierpieniu. Adam w
zadowoleniu usunął ból, jednak pozostałości po nim zostały. Całe ciało
dziewczyny drżało, a ona sama leżała skulona na podłodze. Mężczyzna podniósł ją
i usadowił sobie na kolanach. Miała zeszklone oczy, z których nadal płynęły
łzy. Z przegryzionej wargi wciąż sączyła się krew. Adam zlizał ją z brody
zszokowanej dziewczyny, po czym przystąpił do ataku. Ich wargi się zetknęły, a
wampir wetknął swój język do ust Lavi, lekko badając jej podniebienie i zęby.
Ta w panice zaczęła się wyrywać, ale przytrzymał ją nie przerywając
całowania. Po chwili dziewczyna straciła przytomność. Ich pocałunek miał smak
krwi.
* * * * *
Lavi ocknęła się w ciemnym, wilgotnym i
śmierdzącym pleśnią pomieszczeniu. Leżała na kupce zbutwiałych koców lekko
przemarznięta. Jedynym źródłem światła było niewielkie, zakratowane okienko,
które za dużo nie dawało. Powoli wstała i podeszła do okratowanych drzwi celi.
W oddali słyszała ciche łkanie.
-
Jest tu ktoś? – Spytała z nutą rozpaczy w głosie – Proszę, odezwij się.
-
Lavi? To ty? – Usłyszała z naprzeciwka zapłakany głos Amy – Tu jest tak
strasznie.
-
Trudno się nie zgodzić – przyznała drżąc Lavi – A co ze Skotem?
-
On jest w pomieszczeniu na końcu tego korytarza – odparła smutno Amy, siadając
tuż przy kratach. W ślad za nią poszła Lavi – Jest naprawdę słaby. Każe mi się
nie martwić, ale czuję że cierpi.
Na
potwierdzenie jej słów do uszu obu dziewczyn dobiegł krzyk bólu przyjaciela.
-
O matko! – Zapiszczała Amy – To straszne.
-
Co się stało? – Pytała wystraszona Lavi, widząc kulącą się przyjaciółkę – Amy?
-
Mnie i Skota łączy pewna więź – zaczęła tłumaczyć Amy – Kiedy jedno cierpi,
drugie to czuje. Do tego jego dar wyroczni i moja demoniczna krew sprawiają, że
możemy widzieć to, co ta druga osoba. Przez dłuższy czas Skot blokował swój
umysł, ale teraz stracił kontrolę.
-
Powiedz mi – prosiła Lavi – co z nim?
-
Adam go naznaczył – wyłkała Amy, wbijając przy tym palce w kolana – To takie
straszne. Kiedy ból narasta, jego znak rośnie wraz z nim.
-
Jaki jest jego znak? – Spytała przerażona Szósta – Co to za znak?
-
To kwiat róży – wyjaśniła roztrzęsiona czarnowłosa – Na pozór nic zwyczajnego,
ale pod wpływem bólu jej cierniste pnącza oplatają ciało Skota. W tej chwili
oplotły już prawie całe jego ciało. Do tego jeszcze głód. Adam wie, że to
największa tortura.
-
Cholera – wyszeptała Lavi, chowając głowę między kolanami – Skot, proszę
trzymaj się.
-
Tak bardzo się boję Lavi – płakała Amy – Nigdy nie byłam silna, a tym bardziej
w znoszeniu bólu. Wiem, że następna w kolejce jestem ja. Najpierw ty, teraz
Skot, boję się.
-
Uspokój się – poleciła Szósta – Dasz radę. Wiem to.
Usłyszały
zgrzyt otwieranych drzwi, a po chwili ciche kroki. Lavi zobaczyła w oddali
czerwone ślepia Adama. Kiedy doszedł do cel dziewczyn, przystanął na moment. Na
jego prawym ramieniu wisiało bezwładne ciało Skota. Oczy Szóstej rozszerzyły
się na ten widok, co sprawiło satysfakcję wampirowi. Amy chowając twarz w
dłoniach cicho łkała.
-
Moje panie, jak wam się podobają wasze pokoje? – Spytał z nutą nonszalancji w
głosie – Czas jaki tu spędzicie zależy od was. Jeśli będziecie grzecznymi
dziećmi, szybko stąd wyjdziecie.
-
Gdzie zabierasz Skota? – Dopytywała Lavi zaniepokojona o przyjaciela – Co mu
zrobiłeś?
-
Skot może już wrócić na górę. Jego naznaczenie jest kompletne, więc powoli
zacznę wdrążać dyscyplinę w jego życie. – Oświadczył zadowolony Adam – A
odpowiadając na drugie pytanie, niedługo się przekonasz na własnej skórze.
Cierpliwości.
-
Co? – Zszokowała się dziewczyna – Co ty zamierzasz?
-
Zobaczysz w swoim czasie – uśmiechnął się pod nosem wampir – Ale zanim to
nastąpi muszę zająć się drogą Amy.
-
Zostaw ją! – Krzyknęła zdenerwowana Lavi, przywierając do krat – Ona nic ci nie
zrobiła! Nawet nie wypowiedziała na twój temat, żadnej złośliwości. Nie
wystarczy ci, że przeżyła to, co Skot?
-
Skąd te nerwy Lavi? – Adam przykucnął przy Szóstej tak by ich twarze były na
tej samej wysokości. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, dziewczyna szybko
spuściła wzrok – Gdzie twoje opanowanie?
-
Przyjmę karę Amy na siebie – Szósta z zaciętością ponownie wbiła swój wzrok w
oczy wampira – więc zostaw ją w spokoju.
-
Te twoje aroganckie spojrzenie i defensywna postawa – westchnął Adam powoli się
podnosząc – Doceniam twoje poświęcenie, ale w tej kwestii zdania nie zmienię.
Każde z was musi ponieść konsekwencje swoich czynów. Niektórzy w większym
wymiarze – tu spojrzał na Lavi, dając jej do zrozumienia, że chodzi tu o nią –
Zanim stąd wyjdziesz, muszę przypiłować ci trochę pazurki.
Po
tych słowach Adam opuścił piwnicę, pozostawiając dziewczyny same w
ciemnościach. Wiedział, że cierpienie przyjaciół mocno rani ducha walki Lavi,
że jest to dla niej największą torturą. W zadowoleniu obnażył swoje kły,
wspominając jej przerażone spojrzenie na widok Skota. Już niedługo podda mu się
całkowicie, ale zanim to nastąpi musi pogłębić ich więź.
-
Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie mam
wobec ciebie plany – powiedział w duchu – Ale przedtem muszę cię wychować na godną bycia moją.
* * * * *
Dwa długie dni tkwiła z Amy w
ciemnościach zimnej piwnicy. Nie dostawały nic do jedzenia. Lavi osłabiona
leżała skulona na stosie koców. Umierała z głodu, a do tego jeszcze miała
gorączkę. Od czasu do czasu usłyszeć mogła ciche łkanie z naprzeciwka. Powoli
wstała i wtulona w śmierdzący koc usiadła przy kratach drzwi.
-
Amy? – Zawołała przyjaciółkę – Jak się trzymasz?
-
Jakoś – odpowiedziała cicho czarnowłosa – A ty?
-
Nieźle – skłamała Lavi, nie chcąc martwić dodatkowo dziewczyny, która była już
na skraju nerwów – Trochę tu zimno.
-
Tak?! – Zdziwiła się Amy – Ja nie odczuwam zmian temperatury, przepraszam.
Oddałabym ci moje koce, ale nie wiem jak.
-
Nie przejmuj się – pocieszała ją Szósta – Te, które mam w zupełności wystarczą.
Nagle
zgrzytnął zamek w drzwiach wejściowych do piwnicy i do środka wlało się trochę
nikłego światła. Po chwili w drzwiach pojawił się Adam z asystą Rooka. Powoli
zbliżył się do cel dziewcząt.
-
Jak tam moje panie? – Spytał mierząc wzrokiem to jedną, to drugą. Jednak
odpowiedziała mu cisza. – Czyżbyście ślubowały milczenie?
Lavi
spiorunowała go wściekłym spojrzeniem. Postanowiła nie odzywać się do wampira,
by tym samym oszczędzić trochę energii. Osłabiony głos zdradziłby tylko jej
stan, a nie chciała by wiedział o gorączce. Cała zakryta była kocem, więc nie
widział jej twarzy i widniejących na jej policzkach wypiekach. Adam przyglądał
się chwilę buntowniczce, po czym polecił Rookowi otworzyć celę Amy. Czarnowłosa
pogodzona ze swoim losem powoli wyszła z małego pomieszczenia i prowadzona
pod ramię przez sługusa Darka została zabrana do pokoju, w którym torturowano
wcześniej Skota.
-
Trzymaj się Amy – wyszeptała cicho Lavi martwiąc się o przyjaciółkę. Cała
trzęsła się pod kocem, dlatego jeszcze bardziej się skuliła, próbując nie
okazać tej oznaki słabości – Cholera, przestań się trząść.
Adam
nim ruszył za Rookiem i Amy bacznie przyglądał się Lavi, która nienaturalnie
siedziała cicho. Podszedł do krat i chciał ściągnął koc z jej głowy, ale ta
szybkim ruchem odtrąciła jego rękę i uskoczyła w dal.
-
Nie dotykaj mnie! – Pisnęła z szoku. Gdyby ją dotknął, od razu spostrzegłby jej
gorączkę. Z trudem skupiła się na głosie, by sprawić żeby był silny – Daj
mi spokój.
Na
pewno nie da mu tej satysfakcji i nie okaże słabości. Już raczej wolała skonać
w tej celi z głodu i gorączki, niż się przed nim ukorzyć. Kiedy wampir
zaczął odchodzić, powoli wstała i chwiejnym krokiem ruszyła na stos koców.
Z jakiegoś powodu nagle zrobiła się senna.
Ze
snu wyrwał ją krzyk Amy. Zmartwiona zerwała się z posłania, świat w jej głowie
wirował, więc nie ryzykowała wstawać. Skuliła się tylko i cicho płakała
współczując przyjaciółce. Po jakiejś godzinie usłyszała trzaśnięcie drzwi i
kroki. Nic nie widziała, bo tkwiła w kącie odległym od drzwi. Nie miała już
siły wstać, ani się ruszyć. Jedyna myśl krążąca jej po głowie, to zasnąć i już
się nie obudzić. Kiedy sądziła, że wreszcie odpłynie do krainy wiecznego snu,
tuż przed nią ukazał się Shoon. Zmierzył ją smutnym spojrzeniem, po czym mocno
przytulił.
-
Nie poddawaj się Michele – powiedział jej dziecięcym głosikiem, tak jak wtedy,
gdy się nią opiekował – Ty musisz żyć.
-
Ale ja nie chcę – wyszeptała dziewczyna do poświaty w kształcie trzyletniego
chłopca – Ja chcę być z tobą, braciszku.
-
Przecież jestem tu z tobą – pogłaskał jej policzek ścierając pełznącą po nim
łzę – więc się trzymaj.
-
Ale to ja powinnam zginąć tamtej nocy – upierała się Lavi ledwie słyszalnym
głosem – Czemu mnie zasłoniłeś?
-
Obiecałem cię chronić – odparł poważnie Shoon – To był mój obowiązek jako
starszego brata.
-
Ale to niesprawiedliwe – protestowała dziewczyna – Ja czuję pustkę w środku, to
tak strasznie boli.
-
Znajdziesz kogoś kto zapełni tę pustkę – oświadczył chłopiec – Myślę, że masz
już kogoś takiego.
-
O czym ty mówisz? – Spytała nieco silniejszym głosem. Siły powoli do niej
wracały – Shoon? Ty mnie leczysz?
-
Tak – odpowiedział w uśmiechu – Skoro przez upór chciałaś się uśmiercić. Ale
opowiedz mi o tym wampirze.
-
O Adamie?! – Zdziwiła się dziewczyna – A co ty chcesz o nim wiedzieć?
-
Powiedz siostrzyczko, co czujesz, gdy myślisz o tym mężczyźnie? – Zadał pytanie
chłopiec siadając naprzeciwko Lavi – Tak szczerze.
-
Hm – zastanawiała się Szósta – Jest strasznym tyranem i czasem zachowuje się
jak dziecko, które czegoś pragnie. Często mnie wkurza, bo zmusza mnie do
rzeczy, których nie lubię. Pomimo tego nie nienawidzę go, bo czasem potrafi być
miły i na swój własny sposób starał się mną opiekować. Wiem, że jestem
irytująca tkwiąc w swoim uporze, ale jeszcze mnie nie skreślił, choć zwalcza
ogień ogniem.
-
Rozumiem – zaśmiał się Shoon – Widzę, że pomimo wszystko go lubisz.
-
Może – westchnęła Lavi, czując się o wiele lepiej – Shoon, ostatnio śni mi się
tamta noc, czemu ona mnie prześladuje? Chciałabym by ktoś zabrał ode mnie ten
koszmar.
-
Sama odcinasz się od pomocy – zganił ją brat – Nie unoś się zbytnio dumą.
Niestety to wada wychowywania przez Shikiego. Honor nie jest aż tak ważny,
pamiętaj o tym.
-
Postaram się – zgodziła się Lavi – Obiecuję.
-
Zabiorę od ciebie tę paskudną gorączkę – zaśmiał się chłopiec przykładając
swoją świetlistą dłoń do jej czoła – Daj mi pięć minut.
Całej
rozmowie przysłuchiwał się Adam. Był nieco zaskoczony, słysząc głosy z celi
Lavi. W pewnym momencie zmienił się w cień i przeniknął do pomieszczenia. Zastał
tam skuloną w kącie dziewczynę i świetlistego chłopca, który właśnie przykładał
dłoń do jej czoła.
-
Shoon – jęknęła cicho Lavi – To boli.
-
Wytrzymaj – uspokajał ją brat – Ta gorączka jest naprawdę paskudna. Gdybym
pojawił się chwilę później, spotkałby cię mój los. Nie po to ratowałem cię
tamtej nocy, byś teraz umarła z gorączki. Zawsze byłaś słaba i często
chorowałaś, a gdy zaczęłaś uzdrawiać innych, ich choroby sprawiały ci ból.
-
Widzisz – zauważyła dziewczyna – Wszystko wskazuje na to, że od początku to ja
miałam umrzeć. Nie potrzebnie mnie ratowałeś, poświęcając siebie.
-
Nie mów tak – zganił ją Shoon – ranisz mnie w ten sposób. Może umarłem, ale
nadal żyję w tobie. Niech no tylko Shiki się o tym dowie.
-
O czym? – Przestraszyła się Szósta, groźby brata – Shoon?
-
Może nagnę tu trochę zasady, ale powiem mu, że ta, co tak uparcie broni przed
nim ludzi i jest przeciwna śmierci innych stworzeń – zaczął gniewnym
głosem Shoon – sama pcha się w jej objęcia.
-
Nie zrobisz tego – odparła w szoku dziewczyna – Wiesz, że pierwszą rzeczą jaką
by zrobił to uśmiercenie Bóg wie ile osób. A na końcu oberwałabym i ja. Już raz
doświadczyłam jego furii i tyle mi wystarczy.
-
Grzeczna dziewczynka – przytulił ją brat – Pamiętaj o tym.
-
Wiesz – speszyła się Lavi – trochę dziwnie się czuję, kiedy mówisz takie rzeczy
pod tą postacią.
-
Nic nie poradzę – zaśmiał się Shoon – W takim ciele zginąłem. Chciałem cię
przytulić, a pod postacią płomienia nie mógłbym tego uczynić.
Potrzebowałaś pomocy, dlatego się zjawiłem. Teraz kiedy cię uleczyłem, mogę
wrócić.
-
Już idziesz? – Posmutniała dziewczyna – Nie zostawiaj mnie samej.
-
Michele – zawołał ciepło Shoon powoli znikając – Zrozum, że od dawna nie jesteś
już sama.
Nim
zniknął, na moment odwrócił się w stronę cienia, pod którym ukrywał się wampir
i skłonił przed nim w ramach podziękowania. W tej samej chwili Adam wrócił
do normy i skinął chłopcu na pożegnanie. Kiedy Lavi to zobaczyła,
osłupiała w szoku. Mimo uleczenia, nadal kręciło jej się w głowie, dlatego
nadal siedziała w swoim kącie. Wampir podszedł bliżej i bacznie się jej
przyglądał. Nagle dziewczynie przypomniała się przyjaciółka.
-
Co z Amy? – Spytała gwałtownie zrywając się do góry, ale zawroty głowy z
powrotem powaliły ją na ziemię – Cholera.
-
Zważaj na swój język, młoda damo – zganił ja Adam – A Amy już od dawna jest w
swojej sypialni.
-
To co teraz zamierzasz? – Rzuciła od niechcenia, na chwilę przymykając oczy.
Trzęsła się z zimna na całym ciele. – Kiedy nastąpi moja kara?
-
Tak bardzo ci spieszno? – Spytał Adam i w ułamku sekundy pojawił się przy niej
i usiadł obok – Jesteś dziś nad wyraz cicha i spokojna. Znów chciałaś uciec.
-
Co masz na myśli? – Zdziwiła się dziewczyna – Sorry, ale w tej chwili nie
jestem w stanie trzeźwo myśleć.
-
Śmierć – wypowiedział jedno słowo – czy coś ci to mówi?
-
A nawet gdyby, to co? – Odpowiedziała spokojnie, trzymając się za głowę – Czemu
wszyscy ingerują w moje życie? Nawet umrzeć mi nie dajecie. Wiesz, wieczny sen
brzmi nieźle.
-
Głuptas – westchnął zrezygnowany wampir – Czasem naprawdę masz dziwne pomysły.
Powiedz, gdzie się podział ten żywiołowy i buntowniczy dzieciak?
-
Dziś zrobił sobie wolne – mruknęła dziewczyna – Jest zmęczony i chce odpocząć,
chociaż trochę.
-
Trzeba mieć cię cały czas na oku, bo kiedy zostajesz sama, wymyślasz głupie
rzeczy – odparł Adam wstając z koców – Wiesz, co pomaga odpocząć?
-
Co? – Spytała sennie Lavi. Nie miała siły myśleć. – Nie wiem.
-
Kąpiel – zaśmiał się wampir i szybkim ruchem wziął dziewczynę na ręce – Wykąpmy
się razem. Strasznie przesiąkłaś tymi kocami.
-
Musiałam się nimi przykrywać, bo strasznie tu zimno. W odróżnieniu od was ja
jeszcze odczuwam różnice temperatur. – Mamrotała już prawie śpiąc – Zostaw mnie
tu. Nie mam siły się kąpać.
Po
chwili dziewczyna odpłynęła, a Adam zabrał ją ze sobą na górę do łaźni.
Zmęczenie i osłabienie sprawiły, że Lavi spała kamiennym snem. Mężczyzna
delikatnie zdjął jej ubranie i ostrożnie wszedł z nią do ciepłej wody.
Nawet się nie obudziła, kiedy zanurzył ją, aż po szyję. Powoli ją umył
obchodząc się z nią jak z jajkiem, a gdy skończył, wysuszył ją i zaniósł do
swojej sypialni.
* * * * *
Obudziła się na chwilę w nocy.
Zdziwiło ją to, że śpi na łóżku. Było jej ciepło w plecy, więc powoli odwróciła
się by sprawdzić co to sprawia. Zobaczyła śpiącego obok Adama.
-
Chyba się martwił – pomyślała
wpatrując się w jego śpiącą twarz. Widząc go z tej strony, wydawał się smutny.
Nie wyglądał na tyrana, którego widywała na co dzień. O dziwo czuła przy nim dziwny spokój. – Jak
zwykle sprawiam same kłopoty.
Ciepło
drugiej osoby przypomniało jej czasy, gdy jeszcze żył Shoon oraz okres, kiedy
jako dziecko spała z Shikim. Powoli przysunęła się do Adama i mocno w niego
wtuliła. Bicie jego serca stopniowo ją usypiało, aż w końcu zasnęła.
Wczesnym
rankiem zaskoczony Adam otworzył oczy. Chciał się ruszyć, ale coś mu to
uniemożliwiało. Spojrzał na przyczynę, którą okazała się wtulona w niego Lavi.
Dziewczyna przez sen kurczowo trzymała jego koszulę, jakby bała się, że ją
zostawi.
-
Strach przed samotnością – powiedział
w duchu głaszcząc jej miękkie włosy – Pod
tym względem jesteśmy do siebie podobni. Jako dziecko psociłaś, by zwrócić na
siebie czyjąś uwagę. W towarzystwie zawsze się śmiałaś, ale kiedy zostawałaś
sama, płakałaś. Obserwowałem cię od momentu przekroczenia progu mojego domu. Od
pierwszego spotkania mnie interesowałaś. Kiedy skierowałaś swoje żarty na mnie,
cieszyłem się, bo wreszcie na mnie spojrzałaś. Jedynym problemem był fakt, że
byłaś wtedy chłopcem, ale teraz wszystko się układa. Należysz do mnie i już
nigdy cię nie wypuszczę.
* * * * *
Było przed południem, kiedy Lavi
przetarła zaspane oczy. Powoli nabrała powietrza przez nos, chcąc ziewnął, ale
wraz z powietrzem do jej nozdrzy dostał się znajomy zapach róż. Ostrożnie
spojrzała wyżej i napotkała wzrok Adama.
-
Widzę, że już się obudziłaś – zaśmiał się wampir, widząc jej minę – Wiesz,
śpioch z ciebie.
-
Ja – w pierwszym odruchu dziewczyna szybko odskoczyła od mężczyzny, a
nachodzące na jej twarz włosy zakryły rumieńce wstydu na policzkach –
przepraszam. Mam tak od dziecka. Ale czemu tu jestem? Byłam przecież w …
-
Przyniosłem cię tu, kiedy straciłaś przytomność, ale przed tym trzeba było cię
wykąpać – odpowiedział znudzony Adam, nie czekając na falę jej pytań – dlatego
zaszliśmy po drodze do łaźni.
-
Ty, ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że… – Lavi w szoku patrzyła przez
zasłaniające jej oczy włosy na wampira, a jej policzki ponownie przybrały barwę
purpury – ty mnie…
-
Zabawna jesteś z tymi swoimi reakcjami – zachichotał mężczyzna – Jeśli chodzi
ci o to, że cię wykąpałem, to masz rację. Zrobiłem to.
-
Ale… – zaczęła oniemiała dziewczyna. Słowa w jej głowie krążyły jak szalone,
niestety nie potrafiła ich użyć – ale to… jak?
Zakłopotana
swoją reakcją zakryła twarz dłońmi, próbując ukryć przed wampirem rumieńce
wstydu. Chciała się odwrócić, ale nie pozwolił jej na to.
-
Co jest, Lavi – wyszeptał jej do ucha, chwytając za ramię – Co tak starasz się
ukryć? No?
-
Nic – pisnęła spłoszona dziewczyna usilnie dłońmi zakrywając twarz – Nic.
-
I myślisz, że ci uwierzę, kiedy się tak dziwnie zachowujesz? – Adam klęknął na
łóżku za jej plecami i opierając brodę o jej ramię, objął ją rękoma i chwycił
za oba jej nadgarstki – Pokaż mi swoją twarz.
-
Ni… nic mi nie jest – odparła cicho Lavi lekko w panice.
-
Czyżby? – Westchnął wampir – Powiedz mi to w twarz, bo inaczej ci nie uwierzę.
-
Hę? – Zdziwiła się Szósta, a jednocześnie wzdrygnęła. Wiedziała, że Dark nie
odpuści. Wypuściła powietrze w rezygnacji. Tym razem przegrała. – Dobrze.
Odjęła
dłonie od twarzy i zwróciła się w stronę mężczyzny. Zakłopotana uniosła głowę,
jednocześnie czując, jak pieką ją policzki.
-
Grzeczna dziewczynka – pochwalił ją Adam, delikatnie odgarniając włosy z jej
twarzy. – Z tą miną wyglądasz naprawdę słodko.
-
Proszę nie żartuj ze mnie – szepnęła skonsternowana spuszczając swój wzrok –
Czemu ciągle się mi przyglądasz? To jest kłopotliwe.
-
A czemu miałbym przestać? - Spytał zaciekawiony wampir – Nie rozumiem, więc mi
to wytłumacz.
-
Nie ma na co patrzeć, jasne? – Odparła lekko podenerwowana dziewczyna – Jestem
tylko czymś, co nie powinno istnieć. Defekt i nic więcej. Na świecie jest tyle
lepszych stworzeń, więc czemu skupiasz swój wzrok na mnie? Na takie nic.
-
Ty, tak o sobie myślisz? – Adam był w szoku. Pierwszy raz widział ją w takim
stanie. – Dlaczego?
-
Hm? – Lavi smutnym wzrokiem spojrzała na wampira, a w momencie kiedy ujrzała
jego zdziwienie, uświadomiła sobie co właśnie zrobiła. Odkryła przed nim tę
część, którą starała się ukryć przed innymi. Szybko klapnęła się dłońmi w
policzki, przyklejając w ten sposób na twarz sztuczny uśmiech – Przepraszam, to
tylko chwila słabości. Nie powinieneś tego oglądać. To naprawdę nic ważnego.
Moje Życie, mój problem. Nie sądzisz?
-
Może – odparł Dark badając ją wzrokiem. Ewidentnie było widać, że udaje silną.
– może.
-
Czy mogę pójść do toalety? – Spytała nieoczekiwanie, chcąc zmienić temat. –
Muszę.
-
Chodź – zgodził się wampir, ale nie zamierzał puszczać jej samej. Zaprowadził
ją na miejsce i oparł się o ścianę naprzeciwko drzwi toalety – Będę tu czekał,
więc nie siedź tam za długo.
-
Dobrze – zgodziła się znikając za drzwiami. Kiedy tylko się zamknęły szybko
odkręciła kran w umywalce, by szum lecącej wody zagłuszył jej cichy szloch.
Osunęła się wzdłuż ściany, siadając tym samym na chłodnych kafelkach i kryjąc
twarz między podwinięte kolana zaczęła cicho płakać. – Dlaczego to muszę być
właśnie ja?
Adam
oparty o ścianę wpatrywał się w drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna. Starała
się ukryć przed nim swój płacz, ale pomimo wszystkich zastosowanych w tym celu
zabiegów słyszał jak cicho łka.
-
Wiedziałem – westchnął wściekle – Nadal nie chcesz pokazać mi siebie
prawdziwej, ale zmuszę cię do tego.
Podszedł
do drzwi i mocnym puknięciem dał jej do zrozumienia by wyszła. Lavi szybko
obmyła twarz i wykonała polecenie mężczyzny. Kiedy wracali do pokoju, żadne nie
wypowiedziało ani słowa. Dziewczyna musiała przytrzymywać w pasie spodnie, by
nie opadły jej do kostek. Były stanowczo za duże, ale cieszyła się, że tym
razem dostała ubranie. Trochę czuła się nieswojo, bo miała tę świadomość do
kogo to ubranie należy. Czuła bijący z koszuli, którą miała na sobie,
zapach róż, jego zapach. Ukradkiem spojrzała zezem na wampira, który w tej
chwili wydawał się być czymś urażony. Kiedy poruszył głową, szybko spuściła
swój wzrok. Fakt, że się wypłakała trochę jej pomógł, ale nadal w środku czuła
jeden wielki smutek. Nagle sobie coś uprzytomniła.
-
Dziś nie miałam tego koszmaru –
myślała w duchu – Ale czy to możliwe, że
to dzięki niemu? Czy to możliwe, że Adam odpędził ten sen jedynie przez swoją
obecność. To prawda, że czułam się bezpieczniej, kiedy był obok. Jak to
możliwe? Podobnie czułam się w obecności Skota i Amy, ale przy nich nadal
miewałam ten koszmar, więc czemu? – Znów ukradkiem zerknęła na mężczyznę
badawczym spojrzeniem – Czy to możliwe,
że ja w nim? Nie! Nie ma takiej opcji! Nie mogę do niego nic czuć. On z
pewnością nie czuje nic do mnie, więc ja też nie powinnam.
Kiedy
dotarli do pokoju Adama, na łóżku leżało złożone w kostkę ubranie dla Lavi.
Dziewczyna powoli podeszła do nich i sprawdziła ciuchy. Ku jej zaskoczeniu była
to niebieska, letnia sukienka na ramiączkach i dopasowany do tego sweterek.
-
Czemu sukienka? – Spytała nie wierząc w to, co trzyma w rękach – Ja nie lubię
sukienek, więc czemu?
-
Jesteś dziewczyną – westchnął wampir zmęczony jej narzekaniami – Dziewczyny
noszą z reguły takie sukienki.
-
Chyba w twoich czasach – rzuciła złośliwie Lavi – W tych czasach nosi się
dżinsy. Amy jest dziewczyną i nie nosi kiecek.
-
Zakładasz to sama – zaczął półgębkiem mężczyzna lekko zirytowany jej dziecinnym
zachowaniem – albo ci w tym pomogę.
Dziewczyna
w szoku patrzyła na niego z rozwartymi ustami. Po minie wampira widziała, że
ten nie żartuje. I tym razem przegrała. Sapnęła w rezygnacji, po czym narzuciła
na siebie sukienkę.
-
Zadowolony? – Burknęła z dąsem siadając na łóżku.
-
Bardzo – mruknął Dark – Jeszcze tylko małe poprawki i będziesz wyglądać jak
ludzie.
Adam
powoli zbliżył się do dziewczyny i nachylając nad nią, przejechał grzebieniem
po jej włosach. Lavi była zdumiona jego delikatnością. Ani razu nie szarpnął
jej włosów, a kiedy dotknął dłonią jej głowy, poczuła przyjemne ciepło.
-
Dotyk jego dłoni jest taki miły – rozmarzyła
się Lavi przymykając na chwilę oczy – Rozczesywanie
włosów w jego wydaniu jest naprawdę przyjemne.
Kiedy
skończył rozczesywać jej włosy, związał je w dwa kucyki, upewniając się
uprzednio czy aby na pewno dobrze odsłonił jej twarz.
-
No – odparł z zadowolenia – Teraz dokładnie widać twoją twarz i koniec z
kryciem jej za włosami.
- Co?!
– Zdziwiła się Lavi i szybko podbiegła do lustra – Ale wyglądam jak mała
dziewczynka. Ta twarz nie nadaje się, by ją pokazywać.
-
Jeśli mówię, że jest dobrze, to tak jest – odparł stanowczo Adam – A poza tym,
nadal jesteś małą dziewczynką.
-
Jak możesz… – zaczęła w złości dziewczyna – Ja nie jestem już dzieckiem! Mam
szesnaście lat!
-
I co w związku z tym? – Zbył ją wampir nie wzruszony jej argumentami – Spójrz
na to z mojego punktu widzenia. Mam ponad tysiąc lat, a najmłodsze z twojego
rodzeństwa ponad trzysta, więc twoje szesnaście, stawia cię na równi z
niemowlakiem. Gdybyś żyła według czasu panującego w świecie smoków, pewnie
nadal wyglądałabyś tak, jak projekcja twojego brata bliźniaka.
-
Ale – próbowała coś wymyślić, niestety nie potrafiła. Adam miał zupełną rację i
to doprowadzało ją do białej gorączki. W pewnym momencie wzięła głęboki oddech
w ten sposób wyciszając swój gniew. Może była dziecinna, ale potrafiła przyznać
się do porażki. – Masz rację.
-
Hm – zastanawiał się Adam badając, ją wzrokiem. Przez ułamek sekundy wydała się
być zupełnie kimś innym. Kimś zmęczonym życiem. – Co jest?
-
Nic – odparła z powrotem przyklejając na twarz uśmiech. Przez chwilę wspomniała
obelgi rzucane pod jej adresem tamtej koszmarnej nocy. Jakby pomyśleć, jako
smok pod względem siły i umiejętności nadal była na poziomie trzylatka. – Nie
przejmuj się, to w zupełności nic ważnego.
-
Właśnie widzę – w Adamie narastało zniecierpliwienie. Ewidentnie starała się
coś przed nim ukryć. – Powinnaś wyrzucić z siebie dręczące cię myśli i pokazać
innym swoją prawdziwą naturę.
-
W tym domu są dwie osoby, które znają mnie taką jaką jestem – odpowiedziała
cicho Lavi – Czasem jednak żałuję, że pokazałam im kim jestem. Czasem nawet
żałuję tego, że w ogóle mnie poznali. Może gdyby tak się stało, to byliby
szczęśliwsi. Nie uważasz?
-
Nie – odparł w złości wampir – nie uważam, bo nic nie wiem. Ciężko stwierdzać
fakty nie znając prawdy.
-
Może – zadumała się dziewczyna – ale czy ta niewiedza nie pomaga nam beztrosko
przeć naprzód?
-
Niczym ślepy prowadzący kulawego? – Zadrwił w irytacji mężczyzna – To nie ma
sensu. Myślisz zbyt dziecinnie i prostolinijnie. Postaraj się spojrzeć na to
szerzej. Każdy problem ma wiele rozwiązań. Nie upieraj się tylko przy jednym z
nich.
-
Postaram się – zgodziła się Lavi i bez słowa podeszła do wampira, po czym ku
jego zaskoczeniu przytuliła się do niego – Nie złość się. I dziękuję za radę.
Ale teraz chcę odbyć swoją karę.
-
Czemu tak ci spieszno? – Spytał zdumiony Adam oszołomiony lekko jej
zachowaniem. Dziewczyna spojrzała na niego smutnym, lecz o dziwo ciepłym
wzrokiem, po czym wymusiła na ustach uśmiech.
-
Myślę, że to odpowiedni czas – westchnęła cicho – Muszę ponieść konsekwencje
moich czynów. Czyż nie tak to ująłeś? A poza tym, resztę już ukarałeś, więc wobec
nich byłoby nie fair, przeciągając to w nieskończoność.
-
Ty po prostu chcesz uciec od tych myśli – stwierdził Dark, badając ją wzrokiem
– Jesteś taka przewidywalna, ale zgoda.
Adam
podszedł do dziewczyny i przykładając jej dłoń do czoła, uśpił. Kiedy straciła
przytomność wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju znajdującego się w piwnicach
domu. Tam ją przywiązał do stołu z góry przypominającego gwiazdę
pięcioramienną. Gdy skończył unieruchamianie, zbudził ją zaklęciem. Lavi powoli
otworzyła oczy. W pierwszej chwili się wystraszyła, czując chłód kamiennego
stołu i zaciski na jej kończynach, ale powoli zaczęła się uspokajać. W pewnym
momencie zobaczyła nad sobą wzrok Adama.
-
Możemy zaczynać? – Spytał widząc, że się uspokoiła – Wiedz, że nie będzie
litości.
-
Wiem – odparła dziewczyna, pogodzona z tym co ją czeka. Chciała uciec od
dręczących ją myśli, spowodowanych ostatnimi koszmarami, a czekający ją ból
mógł jej to ułatwić. Kiedy się na nim skupi, może zapomni. – Jestem na to
gotowa.
Adam
wyjął niewielki srebrny sztylet i zaczął nacinać ciało dziewczyny na rękach,
nogach i na brzuchu, czym wywołał u niej nieprzyjemne wspomnienia.
Następnie wampir przeciął swój nadgarstek i maczając palec w swojej krwi
rysował na ranach Lavi pewne symbole. Kiedy skończył ostatni znak, ciałem
Szóstej wstrząsnął dreszcz. Dziewczyna czuła się jakby ktoś od środka przypalał
ją żywym ogniem. Z początku ból był znośny, ale po upływie godziny nasilił się
w tak wielkim stopniu, że zaczęła krzyczeć tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Do
tego rzucone przez Adama zaklęcie nie pozwalało jej odpłynąć. To było jej karą.
Czuć ból, którego nie da się okiełznać samemu. Ocalić od cierpienia mógł ją
tylko i jedynie wampir, który ją naznaczył. Łzy bólu ciurkiem ciekły po jej
twarzy i nie potrafiła powstrzymać się od krzyku. W pewnym momencie do
trawiącego jej wnętrze bólu doszedł drugi – zewnętrzny. Było to uczucie jakby
oplótł ją ciernisty krzew róży i wbijał w jej ciało swoje ostre jak brzytwa
ciernie, rozrywając jej mięśnie. Tego było za wiele, chciała krzyczeć, ale nie
mogła. Jedynie słychać było jej spazmatyczne oddechy. Blizna na brzuchy
ponownie zaczęła palić, a dziewczyna ujrzała na jawie swój koszmar, o
którym starała się tak usilnie nie myśleć.
-
Nie, proszę tylko nie to – błagała przez łzy. Jej oczy przybrały barwę lazuru,
a włosy złota – Nie chcę tego widzieć. Ja naprawdę chcę zapomnieć.
Fala
gorąca, potęgująca jeszcze bardziej ból przeszyła ciało Lavi powodując, że
wygięła się odrobinę do góry. To był znak dla Adama, by kończyć. Pozostał
jeszcze ostatni etap naznaczenia. Obszedł stół i zatrzymał się tuż nad głową
dziewczyny. Jej wzrok był pozbawiony blasku i zeszklony od łez. Nachylił się
nad jej szyją i się w nią wgryzł. Kiedy się posilił, upił trochę własnej krwi i
podał ją Lavi poprzez swoje usta. Zabieg ten powtórzył kilka razy, aż rany na
ciele Szóstej się zasklepiły, a w ich miejscu pozostały tylko filigranowe
symbole, które wraz z ustępującym bólem coraz bardziej blakły. Kiedy znaki
znikły całkowicie, rozwiązał dziewczynę, a ta skuliła się w pozycję embrionalną
cicho łkając. Pogłaskał ją po głowie uspokajając. Jego dotyk sprawił, że jej
spojrzenie odzyskało swój blask.
-
Te duże, ciepłe dłonie – pomyślała
patrząc w górę, gdzie ujrzała twarz Adama – Czemu
sprawiają, że czuję się bezpiecznie? I czemu patrzy na mnie takim łagodnym
wzrokiem?
Nie
miała siły nic mówić, a do tego odczuwała wielkie zmęczenie. Jedyne czego
chciała w tym momencie to pogrążyć się we śnie. Ale powstrzymywał ją
strach przed nawiedzającym ją koszmarem. Adam wziął ją w ramiona i przytulił.
-
Co się dzieje? – Spytał, widząc jej opór przed zaśnięciem – Musisz zasnąć, by
odpocząć i zregenerować swoje siły.
-
Boję się spać – wyszeptała z nie lada wysiłkiem – Kiedy zasnę on wróci. Ten
koszmar.
-
Cicho – uciszył ją zasłaniając jej usta – Nie męcz się. Rozumiem.
-
Jest taki miły – odparła w duchu
dziewczyna – Czemu jest taki tylko w
takich chwilach?
-
Wiesz, że czeka cię jeszcze kąpiel? – Zapytał ostrożnie – Musimy zmyć z ciebie
symbole z krwi, pot i pozostałości twojego płaczu.
Lavi
nie protestowała, obdarzyła tylko wampira zrozumiałym spojrzeniem. W sumie to
miała ochotę na ciepłą kąpiel, bo przez te trzy godziny niemiłosiernie zmarzła
przebywając w piwnicach. Dygotała na całym ciele z bólu, ale w większej
mierze z wyziębienia. Adam czując jej drżenie spiesznie ruszył w stronę
wyjścia. Migiem znaleźli się w łaźni, a po kąpieli zaniósł dziewczyną tym razem
do jej sypialni. Ostrożnie położył ją w łóżku i miał zamiar wracać do siebie,
gdy ta chwyciła kraniec jego koszuli.
-
Nie idź – poprosiła dziewczyna – Zostań ze mną.
-
Nie mogę tu zostać – westchnął Adam – Muszę wracać.
-
Więc zabierz mnie do siebie – błagała w desperacji dziewczyna – Nie zasnę jeśli
zostanę sama.
-
Dobrze – poddał się wampir – Ale nie myśl, że będzie tak codziennie.
-
Dziękuję – podziękowała powoli, resztką sił podnosząc się do siadu.
Dark
wziął Lavi na ręce i ruszył ku swojej sypialni. Kiedy ułożył ją na łóżku,
podszedł do biurka i przejrzał leżące na nim dokumenty. Zajęło mu to dwie
godziny, po zanalizowaniu ostatniego z nich, sam położył się spać. Ku jego
zdziwieniu Lavi nadal nie spała. Gdy tylko wszedł do łóżka, przysunęła się do
niego i wtuliła w jego tors. Była roztrzęsiona.
-
Już dobrze – wyszeptał głaszcząc jej głowę – Nie jesteś już sama. Śpij.
Lavi
sapnęła cicho i powoli zamknęła oczy. Zasnęła stosunkowo szybko, ufając że Adam
odegna jej złe sny. Wampir wpatrywał się w jej jeszcze złote włosy urzeczony
ich blaskiem.
-
Kiedy śpi wygląda jak anioł –
powiedział do siebie w myślach – I
pomyśleć, że tak drobne ciało może wykrzesać z siebie tyle energii, którą
wykorzystuje w sprzeciwianiu się mojej woli.