Po dłuższej przerwie daję Wam fragmencik Researchu. Mam nadzieję, że się spodoba. Pozdrawiam.
Wiosna w
Moskwie była jeszcze uboga, kiedy wysiadali z samolotu w jakimś szczerym polu.
Przemytnicy byli jednak tak mili, że podwieźli parę pasażerów do miasta, gdzie
Tsuna postarał się o jakieś cieplejsze ubrania dla siebie i koleżanki.
- Może
skombinuję ci jakieś leki, co? – Z niepokojem patrzył na podkrążone oczy
dziewczyny i czerwoną twarz. – Nie wyglądasz najlepiej.
-
Przydałby się jakiś środek przeciw gorączce i coś na ból głowy – jęknęła cicho
masując skronie – Nie lubię chorować.
- Nikt
tego nie lubi – zaśmiał się łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę najbliższej
apteki – Mów co ci trzeba, a ja to załatwię.
Agata
uśmiechnęła się tylko, po czym ruszyła za podekscytowanym chłopakiem. W sumie
rozumiała jego dobry humor. Pierwszy raz był tak daleko od domu, a w dodatku
tak blisko Europy. Kiedy zaopatrzyli się w potrzebne lekarstwa, znaleźli
miejsce na nocleg w jakimś niedrogim hotelu.
- Jak
tylko wydobrzejesz, to ruszamy – Tsuna opatulił dziewczynę kocami, tym samym
przygważdżając ją do łóżka. – Musisz się wypocić, jasne?
- Tak
mamo – stęknęła dość słabym głosem w odpowiedzi – I tak nie mam już na nic
siły. Przeciągnąłeś mnie niemal przez całą Moskwę.
-
Musieliśmy nieco pozwiedzać – zaśmiał się zadowolony z długiego spaceru ulicami
stolicy Rosji – nie wiadomo, kiedy ponownie tu zawitamy.
- Aha –
Agata już przysypiała, ale miło jej się słuchało wywodów kolegi. – Cieszę się.
Zasnęła z
uśmiechem na twarzy, co nieco uspokoiło zaniepokojonego jej stanem chłopaka,
który cały czas przy niej czuwał.
-
Przypominasz Temari – szepnął narzucając na nią kolejny koc – Ona też nie
chciała zwracać na siebie uwagi. Więcej nie popełnię tego błędu…
§
Po
tygodniu chorowania Agata była już wynudzona do cna. Tsuna okazał się być
nadopiekuńczy i surowy w przestrzeganiu jego zasad. Nastolatka poznała pokój
hotelowy wzdłuż i wszerz. Zdążyła policzyć każdą nierówność na wszystkich
ścianach i suficie. Przeczytała kilka książek pisanych cyrylicą, które
przyniósł jej kolega i teraz nie miała nic do roboty, co wpędzało ją w męczącą
apatię. Leżała i głośno wzdychała próbując w ten sposób odgonić nudę.
- Nie no,
zaraz oszaleję z tego lenistwa – Jęknęła siadając na łóżku próbując z niego
wstać. – Czuję się już naprawdę dobrze i od doby nie mam gorączki. Pozwól mi
wreszcie opuścić to więzienie.
- Nie
marudź, jak dzidziuś – zmierzwił jej poplątane włosy – Jutro wyruszamy do
Polski. Znalazłem fajne autko do naszej wyprawy.
- No
pięknie – oburzyła się widząc jego dobry humor – Najpierw mnie faszerowałeś
silnymi lekami, a jak zasnęłam, wychodziłeś się nieco zabawić na mieście?!
- Takie
jest życie – po prostu ją wyśmiał – dzieci śpią, a dorośli się bawią.
- W ogóle
nie przypominasz dorosłego – Agata posłała mu kpiący uśmieszek – Jesteś jeszcze
większym dzieciakiem niż ja.
- Grabisz
sobie malutka – zmrużył oczy, po czym dał jej prztyczka w nos – Jazda do
łazienki porządnie się umyć.
-
Przestań traktować mnie jak małe dziecko – Dziewczynka wstała z łóżka i ruszyła
w stronę łazienki. – Radzę ci mnie nie irytować.
- I vice
versa – posłał jej groźne spojrzenie – Jestem starszy, więc mam taryfę
uprzywilejowaną.
- Nie
widzę światełek – pokazała mu język – syreny też nie słyszę.
- Tak? –
Wycedził przez zęby zniecierpliwiony jej zachowaniem. – Jak cię walnę w tę małą
makówkę, to z pewnością usłyszysz syrenę i zobaczysz światełka.
- Nie
doczekanie twoje – Agata uciekła do łazienki, po czym z niej krzyknęła. – A jak
mnie uderzysz, to ci z pewnością oddam!
- Mała
wyszczekana lamia! – Odkrzyknął już w śmiechu. Dziewczynka naprawdę wydawała mu
się być młodszą siostrą. – Jeśli jeszcze bardziej mnie wkurzysz, to nici z
niespodzianki!
-
Niespodzianki?! – Agata wyjrzała z łazienki. – Jakiej niespodzianki?
- Nie
powiem – udał focha widząc jej świecące z zaciekawienia oczy – chyba, że ktoś
mnie ładnie przeprosi.
- No ale –
Dziewczynka niespokojnie poruszyła się pomiędzy drzwiami a framugą łazienki.
Trochę się wahała, bo była jedynie w ręczniku. Jednak wybiegła z ukrycia i
rzuciła się koledze na szyję. – Przepraszam, więc powiedz mi co to za
niespodzianka.
- Odważna
jesteś – zaśmiał się w reakcji na jej ciekawską naturę – pokazywać się w takim
stanie mężczyźnie. Masz ty cokolwiek pod tym ręcznikiem?
- Ej! –
Pisnęła, kiedy złapał krawędź ręcznika, pod którym się skrywała. – Jeszcze
jeden taki ruch, a uznam cię za zboczeńca i pedofila.
-
Żartowałem – zmierzwił jej włosy – Masz godzinę. Jeśli nie doprowadzisz się do
porządku w tym czasie, to nic ci nie powiem.
- Wredny
jesteś – nadymała policzki i robiąc tył zwrot wróciła do łazienki – Masz
minusa!
-
Przeżyję – usiadł na krześle przy stole i zaczął bębnić palcami o jego blat.
Zobaczył jej tatuaż w całej okazałości. Jak dotąd widział jego jedynie
fragmenty. – Nierozwinięta róża opleciona kolczastym drutem. Ciekawe co znaczą
inicjały L.R. wpisane w naboje?
Pogrążył
się w myślach dociekając, co może oznaczać tatuaż dziewczyny, że nawet nie
zauważył jak wyszła z łazienki w pełni ubrana z mokrą głową.
- Już –
oświadczyła siadając naprzeciwko kolegi przy stole – Co cię wprawiło w taką
zadumę, że nawet nie zauważyłbyś gdyby ktoś cię zabił?
-
Nieważne – westchnął od razu dochodząc do siebie – W swoim czasie dowiem się
wszystkiego, choć lubię spekulować w tej kwestii.
-
Rozumiem – Agata posłała mu lekki uśmiech. – Znowu myślałeś o mojej
przeszłości.
-
Powiedzmy – sapnął wstając z krzesła – zaciekawił mnie twój tatuaż.
- Aha –
mruknęła wzdrygając się na samo wspomnienie czasu, gdy go jej robiono – To
niejako pamiątka po moim mrocznym stylu życia.
- A coś
więcej? – Ciągnął ją za język. Był ciekaw jej historii, a rzadko kiedy o sobie
opowiadała.
- To
pamiątka po Little Rose, którą pochowałam wraz z przeszłością – oznajmiła
dziewczynka nieco pochmurniejąc – Są jednak chwile, kiedy próbuje przejąć nade
mną kontrolę.
- Little
Rose, to ty?! – Tsuna w szoku patrzył na nastolatkę. Teraz rozumiał od czego
tak usilnie starała się uciec i dlaczego jej wspomnienia przesiąknięte są
krwią. – Ile miałaś lat?
-
Jedenaście, gdy zabiłam. – Szepnęła z bólem malującym się na jej twarzy –
Dziesięć, gdy Bishop porwał mnie i tak ochrzcił. Sześć, gdy się przebudziłam.
-
Przebudziłaś się w wieku sześciu lat?! – To było kolejne zaskoczenie. – Jak to
możliwe? Normalnie esperzy budzą w sobie moc dopiero w dniu trzynastych
urodzin.
- To
prawda – przyznała mu rację – jestem wyjątkiem, choć w ogóle mnie to nie
cieszy. Wiesz, ile musiałam się wyrzec by żyć wśród normalnych ludzi?
-
Rozumiem – pogłaskał jej wilgotne włosy – zero dzieciństwa.
- Właśnie
– jęknęła przymykając oczy – Teraz kiedy o tym myślę, to mogłam ich wszystkich
olać i być po prostu sobą. Jeden z moich starszych braci ciągle mi to
powtarzał, jednak ja bałam się odrzucenia, którego nieraz doświadczyłam.
- Skoro
posiadasz moc, czemu nie użyłaś jej do walki z Bishopem? – Tsuna wypowiedział
pytanie, które zrodziło się w nim już na samym początku ich znajomości. –
Jesteś silnym esperem, więc czemu?
- Z
początku nie mogłam używać mocy, bo mój przepływ się odnawiał po zużyciu
całkowitym nagromadzonej energii. – Wyjaśniła koledze. – Przez rok byłam
normalnym dzieckiem, jednak po tym czasie moja moc wróciła z jeszcze większą
siłą. Bishop był jednak na to przygotowany. Jego ludzie odnaleźli dokumentację
organizacji Chimera, która prowadziła eksperymenty na esperach. Badania
pozwoliły im stworzyć kontroler energii, który zdjąłeś mi po tym, jak mnie
znalazłeś.
- Masz na
myśli tę obrożę? – Chłopak wspominał obrożę splecionych ze sobą światłowodów. –
To przez nią tak cierpiałaś.
-
Kontroler wysysa z ciebie energię jednocześnie rażąc twoje ciało impulsami
magnetycznymi, które osłabiają mięśnie chwilowo je paraliżując – Agata aż
skrzywiła się mówiąc te wyjaśnienia – To piekielnie boli. Nieraz próbowałam
zdjąć te ustrojstwo samodzielnie, jednak nie mogłam tego zrobić, bo od razu
mnie osłabiała. W pewnym momencie po prostu się poddałam i pozwoliłam sobą
manipulować. Byłam bezmyślną maszynką do zabijania, która wykonywała jedynie
rozkazy Bishopa. Stałam się jego psem.
- Jednak
uciekłaś – zauważył chcąc ją pocieszyć – to świadczy o tym, że jednak nie byłaś
do końca poddana jego woli.
- To
efekt tego, że chwilowo odzyskałam zdrowy rozsądek – Agata spojrzała na kolegę
ze łzami w oczach. Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, że zaczęła płakać. –
Ja stałam nad kupką zmasakrowanych ciał ludzi, których własnoręcznie
zamordowałam. Nie oszczędziłam nawet dzieci. Jakim potworem się stałam, że było
mnie stać na takie rzeczy? Przeraziłam się sama siebie i po prostu uciekłam
biegnąc przed siebie, nie zważając na wrogie kule wycelowane właśnie we mnie.
Może liczyłam na to, że któraś trafi mnie na tyle śmiertelnie bym zginęła w męczarniach.
Wpadłam do rzeki, a jej nurt zaniósł mnie daleko od miejsca zbrodni, której
byłam sprawczynią. Tak natrafiłam na ciebie.
-
Rozumiem – Tsuna spojrzał wyrozumiale na dziewczynkę – Los nas ze sobą związał.
-
Powiedzmy – Agata sapnęła smętnie, przymykając oczy. – Ja chcę po prostu wrócić
do rodziny.
- Zdajesz
sobie z tego sprawę, że twoja rodzina stanowi słaby punkt? – Zauważył mierząc
ją czujnym wzrokiem. – Bishop na pewno wykorzysta to na swoją korzyść.
- Jasne,
że zdaję sobie z tego sprawę – Agata wywróciła oczami w lekkiej irytacji. – A
myślisz, że czemu udało mu się mnie porwać. Na moich oczach katował jednego ze
starszych braci. To miało naprowadzić mnie na właściwy wybór.
-
Właściwy dla niego – Tsuna mruknął współczując dziewczynie. – To okrutne
zważywszy na twój młody wiek.
- Miałam
dziesięć lat – Nastolatka szepnęła kryjąc twarz w dłoniach. – A on upatrzył
sobie we mnie żołnierza, którego za wszelką cenę chciał zdobyć.
- Wiesz,
stałaś się postrachem wśród samych sicario – oświadczył chłopak z podziwem w
oczach – a to jest duże osiągnięcie w naszej branży.
- Nie
chciałam być żołnierzem, a tym bardziej zabójcą – jęknęła Agata posyłając
koledze smutne spojrzenie – niestety Bishop postawił na swoim i stałam się
potworem.
- Dorośli
kreują dzieci – oznajmił Tsuna wstając z krzesła – wychowują je wedle swojego
uznania.
- Tak –
Agata się zgodziła z opinią chłopaka – ze mnie zrobili mordercę.
- Ale
musisz to przyznać, że genialnego – zaśmiał się patrząc w jej zszokowane oczy –
Widziałem twoje dzieło i byłem pod wrażeniem.
- Może i
geniusz – prychnęła dziewczynka – ale nadal morderca i potwór. Jeśli ponownie
wpadnę w ten mrok, proszę byś mnie zabił.
- Dobrze
– Tsuna podał rękę nastolatce, dla przypieczętowania ich umowy. – Zabiję Little
Rose tylko wtedy, gdy będę miał pewność, że całkowicie tobą zawładnęła.
- Ok. –
Agata uśmiechnęła się do chłopaka zadziornie. – To jaką masz dla mnie
niespodziankę?
- Nie
poddajesz się, co? – Zaśmiał się widząc ciekawość w jej oczach. – Zabieram cię
na obiecany posiłek.
- Tak? –
Dziewczyna patrzyła na chłopaka badawczym spojrzeniem. – Gdzie idziemy?
- Do
całkiem fajnej knajpki – odpowiedział rozbawiony jej diametralną zmianą
nastroju. To pokazywało, że nadal była jeszcze dzieckiem. – Domowa kuchnia, że
aż palce lizać.
- To
fajnie – Agata wstała z krzesła i ruszyła w stronę lustra, by uczesać niesforne
kosmyki włosów – Za chwilkę będę gotowa.
- Nie
spiesz się – zawołał za nią patrząc przez okno – mamy jeszcze nieco czasu.
§
Bishop
siedział w pokoju hotelowym i czekał na raport swojego informatora z Kolumbii.
Kiedy zadzwoniła jego komórka, od razu ją odebrał.
- Mów –
Rozkazał poważnym głosem.
-
Zgubiliśmy jej ślad w Cali – odparł informator drżącym głosem – Jakaś kobieta
widziała dziewczynkę kąpiącą się w strumieniu z tatuażem róży na prawym
ramieniu. Nazwała ją aniołem śmierci, bo bez mrugnięcia okiem zabiła
skradającego się do niej sicario.
- Moja
dziewczynka – Bishop wściekły zazgrzytał zębami. – Szukajcie dalej i lepiej dla
was żebyście znaleźli jej trop.
Rozłączył
połączenie po czym cisnął telefonem o ścianę. Little Rose już od dwóch lat
skutecznie się przed nim kryła, co doprowadzało go do szału. Wykiwało go
dziecko.
- Znajdę
cię maleńka i porządnie przetrzepię ci skórę – warknął wściekły – Na misjach
dowiodłaś, że jesteś idealna do roli, jaką ci wyznaczyłem. Należysz do mnie
niegrzeczna różyczko i własnoręcznie wyryję to na twoim ciele.