No i doczekaliście się wreszcie rozdziału Lavi. Trochę mi zajęło, ale coś się zrodziło w tym moim zakutym łbie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ten rozdział i podzielicie się ze mną swoimi uwagami. Pozdrawiam.
Bal
W dniu swoich siedemnastych urodzin Lavi
wstała najwcześniej ze wszystkich. Była podenerwowana czekającym ją debiutem w
tańczeniu walca z Adamem, a do tego męczyło ją złe przeczucie. Kiedy wyszła na
śniadanie, nikt nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Wszyscy byli
zaabsorbowani przygotowaniami do balu. Wczesnym popołudniem, dziewczyna poczuła
się mało ważna. Z pochmurną miną usunęła się więc na bok, znajdując samotnię
wśród pobliskich krzewów róż.
- Tutaj jesteś – usłyszała głos Akiry,
który usiadł tuż przy niej w cieniu jednego z krzewów – Szukam cię od
śniadania.
- Tak? – Lavi westchnęła dość ponuro. –
Myślałam, że wszystkich pochłonęły przygotowania do tego głupiego balu.
- Nie mnie – chłopiec wyszczerzył się
artystycznie, pokazując jej kły – Nie cierpię takich imprez, dlatego grzecznie
będę siedział w swoim pokoju.
- Rozumiem – mruknęła nadal nie
pocieszona – Nie mam ochoty iść na ten bal.
- To nie idź – Akira wzruszył ramionami.
– To proste.
- Nie z Adamem – sapnęła w złości – Mam
być jego towarzyszką.
- Aha – nastolatek zrobił głupawą minę –
Mam coś dla ciebie.
- Co takiego? – Lavi od razu poprawił
się humor. Kochała dostawać prezenty. – Powiesz?
- Zobaczysz, jak ci go dam – zaśmiał się,
widząc w jej oczach ciekawość – Trzymaj.
- Wow! – Zobaczyła bransoletkę z dwiema,
czarnymi monetami. – Co znaczą te symbole?
- To Lang[1] i
Mu Lang[2] –
oznajmił, tłumacząc jej znaki na monetach – To chińskie odpowiedniki męskiej i
żeńskiej formy wilka.
- Fajne – uśmiechnęła się urzeczona
detalicznością monet – dziękuję za prezent.
- Poczekaj, to nie wszystko – Akira
pocałował w policzek dziewczynę, po czym na głos wymówił nazwy zwierząt. Po
chwili tuż przed nimi zmaterializowały się dwa szczenięta wilków o kruczoczarnej
sierści i złotych ślepiach. – To twoi strażnicy. W razie niebezpieczeństwa,
będą cię chronić.
- Są śliczne! – Lavi ze szczęścia
rzuciła się na szyję chłopaka. – Bardzo ci dziękuję za tak uroczy prezent.
- Cała przyjemność po mojej stronie –
uśmiechnął się widząc szczęście dziewczyny – Wszystkiego najlepszego w dniu
urodzin.
- Jesteś jedynym, który o mnie pamiętał
– odparła w odpowiedzi raptownie gasnąc – Myślałam, że przynajmniej Amy lub
Skot złożą mi życzenia, ale grubo się przeliczyłam. Skąd w ogóle wiedziałeś, że
mam dziś urodziny?
- Jestem cienistą bestią – wzruszył
ramionami w odpowiedzi – cienie donoszą mi o różnych rzeczach, a w tym i o
dacie twoich urodzin.
- Ciekawe – zaśmiała się w reakcji na
jego minę – Dzięki tobie lepiej się już czuję.
- To dobrze – Akira wstał z miejsca i otrzepał
z trawy spodnie – muszę już stąd iść, bo szuka mnie Dark.
- Rozumiem – Lavi pożegnała się z kolegą,
obdarzając go ciepłym spojrzeniem – Jeśliby o mnie pytał…
- Wiem – westchnął powoli odchodząc –
nikogo nigdzie nie widziałem.
- Dziękuję – dziewczyna posłała
chłopakowi ciepły uśmiech – Kiedy ty obchodzisz swoje urodziny?
- To ludzki zwyczaj, nie nasz – Akira
odwrócił się w stronę koleżanki z zamyślonym wzrokiem. – Żyjemy zbyt długo by
celebrować te dni.
Po tych słowach zniknął za
odgradzającymi ją od reszty ogrodu krzewami róż. Jeszcze zanim całkowicie
odszedł Lavi dostrzegła na jego twarzy smutek. Wiedziała, że pomyślał o
dziadku. Westchnęła ciężko czując chwilowe poczucie winy.
*****
Shiki od świtu wciągnięty był w
zawirowania związane z wieczorną imprezą. Miał już serdecznie dość doglądania
wszystkiego i wszystkich. Postanowił sobie zrobić chwilę wolnego. Wyskoczył
przez okno i ukrył się pomiędzy wysokimi krzewami z dala od domu Darków. Nagle
poczuł, że nie jest sam. Obejrzał się za siebie i zobaczył motyla Piątego.
- Pokazałbyś się, zamiast śledzić mnie
za pośrednictwem tego robactwa – sapnął zmęczony Shiki, zaplatając ręce na
piersi – Co się stało, że za mną podążasz? Zazwyczaj mnie unikasz.
- A dziwisz mi się? – Butterfly ukazał
się tuż przed bratem. – Ostatnim razem ćwiczyłeś na mnie sztukę miecza, bawiąc
się we fryzjera. Obciąłeś mnie na pazia!
- Nawet dobrze wyglądałeś w tej fryzurze
– zadrwił Shiki w śmiechu – Przynajmniej widziałem twoją twarz.
- To nie było zabawne – nadąsał się
chłopak przeczesując swoje długie, czarno-czerwone włosy – Ale nie o tym
chciałem z tobą rozmawiać.
- W takim razie o czym? – Czarnowłosy
zmierzył młodszego brata badawczym spojrzeniem. Z całej ferajny męskiego
smoczego rodzeństwa, on wydawał się być nawet interesujący. Przynajmniej nigdy
bez dobrego powodu nie zawracał mu głowy.
- Chodzi o Lavi – Butterfly starał się
ukryć niepokój w swoim głosie. – Dziś kończy siedemnasty rok życia. Wiesz, co
to oznacza.
- Masz na myśli tę piekielną pieśń? –
Czerwone oczy skierowały się na Piątego. – Tę, której fragmenty śpiewała ci
twoja matka?
- Tak – Butterfly odwrócił się tyłem do
starszego brata, nie chcąc pokazać mu swojego smutku. – Szósta para
zjednoczona, da początek nowej ery. Niczym feniks się odrodzi na popiołach
smoczej ziemi. Siedemnasty rok pokarze, czym się stanie zjednoczenie.
- Przesadzasz – Shiki zmierzwił bratu
włosy. – Lavi nigdy nie stanie po złej stronie.
- Ja się martwię o Szóstą, bo te słowa
mówią również, że grozi jej niebezpieczeństwo – mruknął Piąty dość pochmurnie –
Ouroboros nie jest jej ojcem, ale Kronos. Studiowałem wiele pism i przejrzałem
tysiące wspomnień cofając się w czasie. Nawet nie wiesz, do jakich informacji
doszedłem.
- Czekaj – Zastopował go Shiki – Jak to
Kronos jest ojcem Lavi?
- Ouroboros pierwotnie było nazwą
zgromadzenia najsilniejszych rodów smoków – tłumaczył Butterfly – W skład
zgromadzenia wchodziło siedmiu przedstawicieli tych rodów. W ostatnim wieku ich
panowania doszło do rozłamu, a w konsekwencji tego do wojny. Rody niemal
całkowicie powycinały się w pień. Zostały tylko dwa. Wkrótce po tych
wydarzeniach wskrzeszono Ouroborosa, jednak stał się on tytułem królewskim. Bój
o niego stoczyło dwóch braci. Kronos i Drakun. Wygrał pierwszy z nich, jednak
ten drugi objął stanowisko władcy.
- Dlaczego? – Pierwszemu coraz bardziej
nie podobała się ta historia.
- Kronos odnalazł potomków pięciu rodów,
a raczej ich nienarodzone dzieci. – Butterfly przymknął na chwilę oczy. – On z
Drakunem stanowili rodzinę, więc brakowało przedstawiciela ostatniego z rodów.
Kronos znalazł i jego, a raczej ją. Spędził z piękną Sky upojną noc, spładzając
mieszane potomstwo. Następnie ukrył dziewczynę w bezpiecznym miejscu i wrócił,
by objąć należne mu stanowisko. Niestety Drakun na dobre zadomowił się w
pałacu. Władza uderzyła mu do głowy i podstępem zabił brata, a przynajmniej tak
mu się wydawało. W rzeczywistości Kronos przeszedł do królestwa demonów, gdzie
odzyskiwał swoje siły, stając się panem tych kreatur.
- To stąd ten błękitny płomień – Shiki
stwierdził w zamyśleniu. – kiedy o tym pomyślę, to Shoon również przybiera
formę błękitnego płomyka.
- Rozumiesz już schemat smoczego
rodzeństwa? – Zapytał go Piąty. – Sześć cór i sześciu synów. Każde z nas
reprezentuje pary przedstawicieli różnych rodów.
- Prawda – Shiki coś sobie przypomniał.
– Każde z nas ma na ramieniu symbol. Mój jest taki sam, jak ten Luny. Idąc tym
tropem. Yuki łączy się z Angelem, Damian z Terrą, Kastor z Mirą, Lavi z Shoonem,
a ty z Arsurą. Nasze życia opierają się na kłamstwie, a do tego wychodzi na to,
że mamy za zadanie odbudować rody.
- Właśnie – potwierdził Butterfly –
Powiedziałem to tobie, bo reprezentujesz najstarszy z rodów. Ród Gens. Był on
na czele hierarchii zgromadzenia Ouroboros. Kolejność była taka: Gens, Surdo,
Kira, Bannio, Ensis, Gelu i Fraus.
- Czyli: szczep, zagłuszenie, mord,
rozkazywanie, miecz, lód i przebiegłość. – Pierwszy zdumiony dokonał translacji
znaczenia nazw rodów. – Mój ród pewnie kultywował czystość rasy albo pamięć o
nich.
- Tak – zgodził się z nim Piąty – Ja
reprezentuję Ród Surdo, który pieczętował i zamazywał wspomnienia, jak również wszelkie
zamierzchłe i niewygodne wydarzenia.
- Rozumiem – Shiki chwilę się
zastanawiał. – Sądzisz, że Kronos przyjdzie dziś po Lavi?
- Tak – Butterfly spojrzał pewnie na
brata. – Lavi z Shoonem są kluczem do zdetronizowania Drakuna. Fakt, że Szósta
żyła w świecie ludzi przyspieszył niejako plan Kronosa.
- No tak – Pierwszy sapnął w lekkim
zaniepokojeniu. Nowe wiadomości całkowicie burzyły jego dotychczasowy świat. –
Czas ludzki płynie szybciej niż ten nasz.
- Smoki w dniu siedemnastych urodzin
stają się dorosłe – Piąty zerwał kwiat róży i zaczął wyrywać po kolei z niego
płatki. – Lavi dziś przybierze swoją prawdziwą formę, ale nie ma o tym bladego
pojęcia, bo cały czas żyła poza światem smoków. Trzeba jej to wyjaśnić, inaczej
się wystraszy przemiany.
- Kompletnie zapomniałem – Shikiemu
zrobiło się głupio. Wyleciało mu z głowy, że powinien uświadomić Lavi o procesie
przemiany. Zawsze widział ją jako małą dziewczynkę, ale rzeczywistość okazała
się brutalna. Miała już siedemnaście lat, a jego obowiązkiem jest wyjaśnienie
jej, jak przebiega proces zmiany w dorosłego smoka. – Lepiej będzie, jak jej poszukam.
- Jest w północnej części ogrodu –
poinformował go Butterfly powoli znikając – kryje się wśród krzewów białej
róży.
*****
Lavi znużona bezczynnością i złością w
pewnej chwili przysnęła. Był naprawdę ciepły dzień, a do tego piękny.
Estetyczne kwiaty róż zachęcały do krótkiej drzemki swoim nęcącym i słodkim
zapachem, który roznosił się po całym ogrodzie. Słowa Akiry dały jej do
myślenia. W sumie, miał rację z obchodzeniem dnia urodzin. Wampiry, smoki, czy demony
żyły o wiele, wiele dłużej niż ludzie. Ona po prostu przywykła do trybu życia
przeciętnego człowieka, a nie smoka, którym w rzeczywistości była od urodzenia.
Ze snu wyrwało ją wycie małych wilczków, które rozbrzmiewało w jej głowie. To
było ostrzeżenie, że ktoś nadchodzi. Otworzyła oczy i leniwie się przeciągnęła
ziewając. We włosach miała kilka białych płatów różanych, które strząsnął z
kwiatów łobuzerski powiew wiatru. Usłyszała szelest liści pobliskich krzewów,
zza których wyłonił się pogrążony w myślach Shiki. Kiedy ich spojrzenia się ze
sobą skrzyżowały, dziewczyna wiedziała, że czeka ją poważna rozmowa.
- Po co tu przyszedłeś? – Lavi
przechyliła głowę w bok, nadymając policzki na znak swojej złości – Jakoś od
wczoraj nie masz dla mnie czasu, zresztą jak inni w tym domu. Jedynie Akira
mnie zauważa i nawet dał mi prezent.
- Nie zachowuj się jak dziecko – zganił
ją lekko, patrząc na jej wyraz złości z politowaniem – Już nim nie jesteś. Dziś
wchodzisz w dorosłość.
- Jakoś tego nie czuję – mruknęła
pochmurnie ciężko wzdychając – wszyscy traktują mnie jak powietrze, a w szczególności
ty.
- Zrozum, że czasem muszę poświęcić się
innym rzeczom niż niańczeniu ciebie – sarknął w irytacji. Jak miał ją traktować
dorośle, kiedy zachowywała się w tak dziecinny sposób? – Dziś staniesz się
dorosłym smokiem, a z tym wiążą się pewne zmiany.
- Jakie? – Dziewczyna raptownie wstała i
zbliżyła się do mężczyzny. – Co ma się we mnie zmienić?
- Wygląd – odpowiedział spokojnie –
przybierzesz swój prawdziwy kształt.
- Masz na myśli to, że zmienią mi się
włosy i oczy? – Zmarszczyła czoło niezadowolona. – Nie chcę być blondynką.
- Chwilowo przybierzesz postać smoka –
oznajmił patrząc jej w oczy – w sumie, to wszyscy są ciekawi twojej formy
smoka. Ja ponoć wyglądam strasznie i groźnie, a Yuki dystyngowanie i wyniośle.
- Rozumiem – Lavi się zasępiła – Może
będzie lepiej dla wszystkich, jeśli nie pojawię się na balu. Jeszcze wszystkim
zepsuję zabawę swoją przemianą.
- Głuptasie – westchnął Shiki
przygarniając ją do siebie – Kiedy poczujesz, że dziwnie się czujesz, po prostu
wyjdź do ogrodu.
- A czy ta przemiana boli? – Zapytała w
lekkim strachu. – Nie wiem na co powinnam się przygotować.
- Tylko na samym początku. Czuje się
silne ukłucie w klatce piersiowej i potężny ból głowy – wyjaśniał łagodnym
głosem, głaszcząc ją po włosach – Później następuje chwila przerwy, by następnie
całe ciało zalała fala gorąca. Po tym stajesz się smokiem.
- To mnie w ogóle nie uspokaja – jęknęła
wystraszona – ból i gorączka? To nie dla mnie. Można się z tego jakoś wypisać?
- Nie można – zaśmiał się i zmierzwił
jej włosy, na których można było dostrzec pojedyncze złote nitki – to twoje
dziedzictwo.
- Dziedzictwo brzmi stanowczo zbyt
poważnie – sapnęła cicho – a poza tym, moim dziedzictwem jest przekleństwo
bliźniąt.
- Dobrze wiesz, co powinnaś zrobić –
zauważył Shiki dość stanowczo – Shoon pragnie dołączyć do matki.
- Ale jeśli pozwolę mu odejść i przejmę
jego moc, zostanę całkowicie sama – Lavi bała się samotności, a Shoon zawsze
przy niej był – A co, jeśli nikt nie zapełni powstałej po Shoonie pustki w
moim sercu?
- Zapewniam cię, że się ktoś znajdzie –
Shiki nadal nie mógł uwierzyć, że jego mała dziewczynka jest już niemal
dorosła. Trudno było mu przyjąć to do wiadomości. W jego oczach nadal była tym
bezbronnym dzieckiem, które uratował tamtej zimy. – Zapowiada się na deszcz,
więc lepiej wróćmy do domu.
- Masz rację – Lavi chwilę powęszyła
nosem. – Czuję ozon w powietrzu, co oznacza, że w pobliżu szaleje burza.
- Mam
nadzieję, że żadna burza nie rozszaleje się na balu – pomyślał Shiki, kiedy
kierowali się w stronę frontowych drzwi domu Darków. Cały czas miał w pamięci
rozmowę z Butterflayem – W kościach
czuję, że to się źle skończy.
*****
Wieczorem Lavi ubrała się w przygotowaną
wcześniej dla niej przez służbę granatową sukienkę z koronkowymi wykończeniami.
Wyglądała jakby ubrała się w kwiat róży, bo dół jej stroju wyglądał jak
rozwinięty kwiatostan. Bała się swojego debiutu w tańcu. Niby ćwiczyła przez
ostatnie kilka dni, ale nadal nie była pewna kroków. Do tego dochodziły obawy
związane z jej przemianą.
- Co
jeśli to nastąpi w trakcie tańca? – Zastanawiała się patrząc w lustro. Jej
oczy już przybierały barwę lazuru, a na głowie były widoczne pojedyncze pasma
złotych włosów. – Shiki mówił, że
intuicyjnie wyczuję krytyczny moment i będę miała wystarczającą ilość czasu, by
ukryć się w ogrodzie.
Przez swoje zmartwienia nawet nie
zauważyła, kiedy do pokoju wszedł Adam. Mężczyzna bacznie się jej przyglądał z
uwagą badając wzrokiem nieznaczne zmiany w jej wyglądzie.
- Ładnie ci w tej sukni – komplementował
dziewczynę, która zaskoczona jego obecnością niemal podskoczyła pod sufit – To
tylko ja, więc się nie lękaj.
- I mówi to wampir do swojej ofiary –
sarknęła podchodząc do Darka. Nadal nie zapomniała, że przez cały dzień ją
ignorował. – Owca raczej nie przestanie bać się wilka.
- Masz się za owcę? – Zaśmiał się z
premedytacją przeinaczając jej intencję wypowiedzi. Dobrze wiedział, że ma do
niego urazę za ignorowanie w dniu jej urodzin, ale nie brał sobie tego zbytnio
do serca. – Zmieniasz postać, wiesz?
- Wiem – odparła lekko drżącym głosem –
jak miło, że mi o tym przypomniałeś. Wyglądam, jak cudak.
- Nie, nie wyglądasz jak cudak –
uklęknął na jedno z kolan i ująwszy jej dłoń, delikatnie musnął wargami jej
wierzch – Wyglądasz, jak nocna róża obsypana gwiezdnym pyłem. Istne piękno.
- No, co ty – Lavi oblała się rumieńcem
zawstydzona słowami wampira. – To trochę krępujące, wiesz?
- Przyzwyczajaj się do komplementów, bo
dzisiejszej nocy zbierzesz ich naprawdę dużo – pocałował ją w policzek w lekkim
uśmiechu – Czas na nas.
- Świetnie się bawisz – zauważyła w
irytacji – Dobrze wiesz, że nie przywykłam do rzeczy tego typu.
- Wiem – potwierdził spokojnie, kierując
się z nią do sali balowej – W swoim czasie wszystkiego cię nauczę.
Zatrzymali się tuż przed ogromnymi,
ozdobionymi różnorodnymi ornamentami, dębowymi drzwiami, które po chwili się
otworzyły, ukazując przepiękną scenerię. Sala była okrągła, a pośrodku niej
wisiał onyksowy kandelabr z czarnymi świecami. Kiedy Lavi spojrzała do góry,
ujrzała dwie kondygnacje balkonów z miejscami siedzącymi. Kolumny utrzymujące
piętra były oplecione krzewami róż, które wypełniały salę słodkim zapachem.
Marmurowa posadzka również była zdobiona bogatą ornamentyką, a dodatkowo
zmieniała nasycenie barwy z ciemnego granatu do fioletu.
- Pięknie – wyszeptała zachwycona
wyglądem sali. Lekkie pociągnięcie ręki przez Adama pozwoliło jej oprzytomnieć.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że oczy wszystkich gości są zwrócone w
ich stronę. To ją nieco speszyło, jednak wampir nie dał jej uciec, wzmacniając
swój ścisk na jej ręku.
- Witam wszystkich gości – Dark ładnie
się ukłonił uprzejmie witając zebranych na sali – Chciałbym przedstawić państwu
moją narzeczoną Lavi, dla której jest to pierwsze przyjęcie tego typu. Mam
nadzieję, że miło spędzimy tę noc, bawiąc się do białego rana.
Wszyscy zaczęli bić brawo, a zaraz po
tym zabrzmiała muzyka. Na nieszczęście Lavi, był to walc. Adam niejako
wyczuwając jej obawy, delikatnie objął jej talię i podprowadził ją na środek
sali. Następnie przybrał odpowiednią postawę i zaczął prowadzić taniec.
Wirowali wspólnie w rytm muzyki, a nastolatka była zdziwiona, że w ogóle
tańczy. Trema powoli ją opuszczała i oddała się dźwiękom muzyki. Miała dobrego
partnera, więc nie musiała się bać. Po zakończeniu pierwszego tańca, na środek
sali zaczęły wchodzić kolejne pary. Bal oficjalnie się rozpoczął.
- Jestem zmęczona – szepnęła nieśmiało
tak po ósmym tańcu. Coś jej mówiło, że przemiana jest blisko. – Możemy trochę
odpocząć?
- Możemy – uśmiechnął się prowadząc ją w
stronę schodów wiodących na piętra – zostawię cię na chwilę samą.
- Mogę się pójść przewietrzyć? – Spytała
słabym głosem, bo coś uciskało ją w klatce piersiowej. – Muszę złapać oddech.
- Dobrze – zgodził się widząc jej bladą
twarz – Mam iść z tobą?
- Nie trzeba – posłała mu niemrawy
uśmiech – po prostu jest mi duszno.
- Rozumiem – Adam westchnął nie wierząc
w jej zapewnienia. Nachylił się nad dziewczyną, a następnie łapiąc jej rękę
lekko ją ukąsił. – Dzięki temu będę wiedział co się z tobą dzieje.
- Nie ufasz mi? – Spojrzała na niego z
wyrzutem.
- Dałaś mi ku temu niejeden powód –
oznajmił zasklepiając jej ranę – Baw się dobrze.
- Yhm – sapnęła idąc w stronę wyjścia.
Ucisk w piersi był coraz silniejszy i towarzyszył mu niemiły ból głowy.
Otworzyła portal prowadzący do ogrodu, gdzie ukryła się pośród wysokich krzewów
róż. Po chwili zjawił się przy niej Shiki wraz z Butterfly’em i Shoon.
- Wiesz co masz robić, Shoon – Shiki
zwrócił się do poświaty chłopca, który przybierając formę świetlistej kulki
zagłębił się we wnętrzu siostry. – Scalenie.
Lavi przeszyła gorąca fala, po której
nastąpił wewnętrzny spokój. Czuła się silniejsza i bardziej pewna siebie.
Niestety to nie pomogło jej odegnać złośliwego bólu głowy i ucisku w piersi.
Zaczynała się dusić i miała uczucie, jakby zamieniała się w bombę atomową tuż
przed wybuchem. Krzyknęła, by wyładować narastającą w niej frustrację i nagle
wszystko ustało. Była lekka i wolna.
- Jesteś piękna – Shiki z wrażenia
prawie upadł.
- Cudowna – Butterfly wytrzeszczał oczy
jak jakaś żaba.
- Co się stało? – Adam wyłonił się z
cienia i aż oniemiał na zastany widok. Zobaczył błękitno-złotego smoka
chińskiego z pięknymi i delikatnymi skrzydłami. – Lavi?
- Witaj w świecie dorosłych maleńka –
Shiki pogłaskał grzbiet smoka zauroczony delikatnością jaskrawych łusek. – A
teraz weź głęboki oddech i przywołaj w pamięci obraz ludzkiej postaci.
- Śmiało – zachęcał ją Butterfly – pokaż
nam swoją prawdziwą formę ludzką.
Lavi wykonała polecenie braci, a po
kilku minutach ponownie była człowiekiem. Przemiana kosztowała ją wiele energii
i teraz chwiała się na miękkich nogach. Shiki jednak czuwał i złapał ją w
odpowiednim momencie.
- Jak się czujesz? – Zapytał bacznie ją
obserwując. – Scaliłaś się z Shoonem.
- Dlaczego to zrobiliście? – Spojrzała z
wyrzutem w rubinowe oczy brata. – Nie zaczekaliście na moją decyzję.
- Długo się zastanawiałaś i czasu było
już niewiele – oznajmił Pierwszy stawiając ją na nogi – Teraz osiągniesz pełnię
mocy i staniesz się pełnoprawnym smokiem. Już nie jesteś przeklęta.
- Wcale nie byłaś przeklęta – usłyszeli
za sobą czyjś głos – To była jedynie bajka napisana przez Drakuna, by osłabić
siłę charyzmy bliźniąt. Ich przeznaczeniem było się zjednoczyć, co właśnie
nastąpiło i z czego jestem rad.
- Kim jesteś? – Lavi spojrzała w twarz
nieznajomego. Krew w niej wrzała, a serce przyspieszyło swój rytm. Miał złote
włosy i bursztynowe oczy, a na twarzy bliznę w kształcie krzyża. – Odpowiedz.
- Dobrze wiesz kim jestem, Lavi –
mężczyzna uśmiechnął się serdecznie ukazując swoje kły – Przez skórę czujesz,
że jesteśmy ze sobą związani. Nazywam się Kronos Gelu i jestem twoim ojcem.